Halo, co ta Kasai? - lekko odchyliłem głowę i położyłem uszy po sobie, zastanawiając się nad sensem tej rozmowy, która zaczęła schodzić na jakieś dziwne tory. Potoczyłem wzrokiem po zgromadzeniu, chcąc jakoś powrócić do tego, co mieliśmy zrobić. Dialog tymczasem kwitł w najlepsze.
- ...Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, czyż nie? - mówiła wilczyca, na co Mundus energicznie pokiwał głową, a Shino nadal jeszcze wyglądał na tak samo jak ja zszokowanego, lecz po chwili uspokoił się nieco.
- Tak mówisz... - Marmałd skrzywił się bez entuzjazmu.
- Oczywiście - zapewniła wadera. Niepewnie spojrzałem na trasę, którą jeszcze przed chwilą mieliśmy ruszyć w dalszą drogę.
- Nie mamy o czym rozmawiać - dowodzący basior wyminął nas z pogardą, idąc w stronę wschodnich terenów swojej watahy. Jednak w tym momencie uaktywnił się Mundurek, zastępując wilkowi drogę i kładąc mu skrzydło na ramieniu.
- Poczekaj, poczekaj! - zaczął - gdzie tak ci się śpieszy? Łączy nas ten sam cel, przyjacielu - przez moment szedł obok niego szybkim krokiem, podskakując co chwila na jednej nodze - popatrz na swoich towarzyszy, nigdzie się stąd nie ruszą - równocześnie Cień i pozostali zostali dyskretnie powstrzymani przez Kasai przed podążeniem za Marmałdem. Ten zwolnił, westchnął ciężko i obejrzał się za siebie.
- Znam to twoje gadanie, Mundur - zawarczał, jednak zawrócił. Modry ptak stał jeszcze przez kilka sekund odetchnąwszy z ulgą, zanim podążył za nim.
Z coraz większym zdziwieniem przyglądałem się temu, co się działo i przestawałem cokolwiek rozumieć. Dlaczego tak na siłę zatrzymują naszych wrogów?
- Chodźcie - powiedział ciepło Mundus - porozmawiajmy, i jak tam, czemu te cienie takie napuszone? Nie przyjęli was?
- Nawet nie było o tym mowy - pokręcił głową Marmałd, robiąc zbolałą minę - nie mamy alfy, niczego nie załatwimy.
- No cóż ty - rzucił zaskoczonym głosem ptak - nie ważne z resztą, nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzimy. A na razie przydałoby się znaleźć jakąś jaskinię.
- Jest jedna w pobliżu - basior skręcił w leśną drogę.
- Trzeba budować dobre stosunki z sąsiadami, nieprawdaż? - zawołał, wyraźnie kierując do nas swoje słowa.
- W rzeczy samej - odpowiedziała głośno Kasai, dodając - to smutne, że nie udało wam się uzyskać oparcia w tamtej watasze - popatrzyła na pozostałe wilki z WSJ idące obok nas - ale przecież macie jeszcze nas.
Towarzysze Marmałda wlepili w nas zaciekawione oczy.
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz