Powrót naszych dwóch ważnych samców przewidywaliśmy na za trzy dni, przecież w międzyczasie musieli spać czy posilić się, nie byli bowiem robotami. Korzystając z czasu oczekiwania na ich powrót z istotnymi wiadomościami, poszłam w odwiedziny do sojuszniczej watahy, a jednocześnie mojego drugiego domu od stosunkowo niedawna.W Wielkich Nadziejach zaraz doskoczyły w małej grupie wilki, miłe witali i pytali co tam słychać. W dalszym ciągu trudno było mi przywyknąć do roli tamtejszej alfy, jednak związek z Jaskrem niósł to brzemię odpowiedzialności. Zamierzałam jednak sprostać na tyle ile mogłam, chciałam pokazać, że postaram się być w ich i Jego oczach silna.
Pytałam co u nich słychać, jak się czują etc. Traf chciał, że ktoś ostatnio niefortunnie zaliczył bolesny upadek, przez który nie był w stanie dobrze funkcjonować. Ochoczo podjęłam się chęci pomocy, wilki zaraz szczęśliwe poprowadziły mnie do jamy tamtejszego medyka, gdzie leżał biedak. Rzeczywiście, jego stan pozostawiał wiele do życzenia, normalne metody lecznicze trwałyby bardzo długo nim wyzdrowiałby.
Spędziłam tam dobre kilka godzin, starając się poświęcić uwagę każdemu, nie udało się to tylko z ojcem Jaskra. Natomiast z jego matką bardzo miło się rozmawiało, jej dobroć biła z odległości kilku metrów. Obiecałam, że odwiedzę ich jeszcze jutro, ogólnie o częstszych wizytach była mowa. Późnym popołudniem wracałam na obrzeża watahy.
***
-Jak dalsze kroki?
-Wszystko idzie zgodnie z planem. Na razie nic nie uległo zmianie w kolejnych ruchach. Znasz swoje zadanie Astelle, z chwila zajścia w ciążę, musisz ją donieść. Arcun na pewno będzie chciał cię zabić lub nienarodzone szczenięta- odezwał się podobnie cicho głos pozbawiony emocji. Siedziałam pod drzewem na obrzeżach watahy, z dala od innych.
-Wiem. Jednak trzeba go powstrzymać- mruknęłam.
-To już nie zależy ani od mojej ani od twojej generacji dziecko, dopiero od następnej. Znasz swoją część przepowiedni, Arcun jeśli chce panować po swojemu i żyć, będzie chciał...
-Wiem. Zabić mnie lub dzieci w brzuchu- przerwałam chłodno. Westchnęłam.- Przepowiednia coś więcej się ukazała o miocie?
-Nie, na pewno rozwinie się z narodzinami szczeniąt a moich wnuków. Proszę cię, bądź ostrożna.
-Nie martw się ojcze. Niedługo dam znać.
Przerwałam naszą rozmowę po czym jak gdyby nic, wróciłam do innych wilków wesoło im machając i idąc spać.
< Skarbie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz