Po słowach Mundusa uderzyła we mnie kolejna fala przygnębienia. Dobrze wiedziałam jak to jest być samotnym. Od śmierci swych rodziców, aż do spotkania Oleandra nie miałam nikogo. Brak towarzystwa doskwierał mi przez ponad połowę mojego życia. Z tego powodu nadzwyczaj dobrze rozumiałam basiora i chciałam jakoś mu pomóc. Pragnęłam go wesprzeć, pocieszyć. Niestety, mimo chęci nie wiedziałam jak to zrobić. Z bezradnością przyglądałam się jak Lenek zatapia się w swoim własnym smutku.
Po chwili ktoś odważył się przerwać panującą tutaj ciszę. Był to Oleander, który zapewne chcąc rozluźnić trochę atmosferę, zaproponował nam :
- Jest zimno, pada deszcz i śnieg. Może pójdziemy do jaskini i poczekamy, aż pogoda się trochę poprawi? Odpoczniemy trochę, a później razem na coś zapolujemy. Co wy na to?
- Dobry pomysł - stwierdziłam niepewnie
- Czemu by nie... - powiedziała Murka trochę bez przekonania
Lenek jedynie kiwnął głową, co Oleander wziął za znak zgody.
Miejsce pochówku Andrei'a nie było zbyt oddalone od jaskini, więc szybko dotarliśmy na miejsce. Zaraz po wejściu otrzepałam się lekko z wody i brudu, po czym położyłam się przy ścianie. Oczy niemalże same mi się zamknęły i raptownie odpłynęłam w sen.
< Oleander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz