- A więc? - zapytałem zacisnąwszy zęby z rosnącą bezsilnością, wpatrując się w moich towarzyszy: zestresowanego lisa i mało rozgarniętego basiora. Westchnąłem ciężko - ma ktoś jakiekolwiek pojęcie - zacząłem wolno, łamiącym się głosem - w którą stronę mamy teraz iść? Jakiekolwiek...
Shino nie zdążył nawet odpowiedzieć, natomiast Marmałd zbliżył się do mnie o krok i stanął przede mną pełen gniewu.
- No proszę - zmarszczył brwi - miałeś prowadzić nas do NIKL'u, a nie wiesz nawet, w jakim kierunku memy iść?
- Nie powiedziałem, że zaprowadzę nas tam - zaprzeczyłem energicznie - nie powiedziałem nawet, że wiem, a którym kierunku mamy iść. Dziwię się, że ty tego nie wiesz. Przecież wasza wataha już kiedyś nasłała na nas...
- Dobrze już, dobrze - uciął szybko i ruchami pełnymi tłumionej agresji odwrócił się ode mnie na pięcie i zaczął iść w przeciwną stronę - po co przypominasz!
- Żeby uświadomić ci... - ponownie chciałem mu to wytłumaczyć, lecz znów przerwał:
- Nieważne! - ryknął - jesteś tu wodzem? To prowadź!
- Słuchaj mnie, Marmałd - jednym skokiem znalazłem się przed nim i przycisnąłem go do ziemi. Dopiero teraz zaczął sprawiać wrażenie, że w ogóle docierają do niego moje słowa - nie miałem zamiaru iść z wami samymi do NIKL'u, nie planowałem sam narażać się na to przedsięwzięcie i teraz też nie zamierzam tego robić! - krzyknąłem nie namyślając się długo. Wypowiedziawszy jednak te słowa, zorientowałem się, że... właściwie... czemu nie?
- Więc co, wracamy? - warknął, nadal leżąc mi pod nogami - nie znasz drogi, nie wiemy, co im powiedzieć, nie mamy nikogo, kto mógłby to zrobić.
- Poczekaj - ochłonąłem w jednej chwili - kto właściwie powiedział, że nie znamy drogi? Ja mówiłem coś takiego? - zacząłem półżartem, czując nagle przypływ jakiejś niespodziewanej energii. I doszedłem do wniosku, że chcę powiedzieć to przecież zupełnie na poważnie - chwileczkę, możemy w każdej chwili znać drogę. Znajdziemy kogoś, kto nam ją wskaże - wbiłem wzrok w dal - a przemawianie? Poczekaj momencik, ja nie dam rady tego zrobić? - zapytałem w zamyśleniu jakby sam siebie - czy ty zasugerowałeś, że nie dam rady przedstawić naszych racji urzędnikom? - powiedziałem wolno i przeniosłem wzrok na zdziwionego wilka. Ten zdawał się przez chwilę zastanawiać nad odpowiedzią, potoczył oczyma wokoło, po czym odrzekł cicho, przełykając ślinę:
- Ja tak nie powiedziałem.
- Zatem idziemy? - zapytał Shino z wyczekiwaniem, dopiero teraz na niego spojrzałem. Stał kilka metrów dalej niż my.
- Idziemy - zmrużyłem oczy, idąc w kierunku lisa - chwileczkę...
- Coś się stało? - cofnął się o krok.
- Nie, nie... - wolno zniżyłem głowę i przeszyłem go podejrzliwym spojrzeniem - czy ty wiesz, w którą stronę mamy iść?
- Wydaje mi się, że jest tylko jedna droga, która prowadzi w tamtą stronę, przechodziłem kiedy tędy - odpowiedział niepewnie lis.
- Słucham? Dlaczego nie powiedziałeś, jak pytałem?
- Nie chciałem przekrzykiwać Marmałda, pomyślałem, że poczekam. Idziemy? - chrząknął i wyprostował się.
- Pewnie - przytaknąłem ochoczo, również prostując się, lecz nie spuszczałem z towarzysza podejrzliwego wzroku - idziemy dalej.
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz