Wymieniłam z Shino zaniepokojone spojrzenia. Lis zaczął rozglądać się już w poszukiwaniu gałązki, której mógłby użyć. Ja tymczasem dokonałam szybkiej analizy sytuacji. Obcych wilków była piątka. Nas zaledwie dwójka, ptak i lis, który w walce mógł najwyżej rozpraszać przeciwnika. Wilki zbliżały się do nas powoli. Jaskier wydawał się zaniepokojony. Zupełnie inaczej miała się jednak sprawa, jeśli chodzi o Mundusa. Na jego dziobie zagościł uśmieszek, który można było zobaczyć zawsze, gdy był pewien swojej wygranej. Byłam jednak gotowa, by dać Shino sygnał do ucieczki.
Gdy obcy znaleźli się wystarczająco blisko, mogliśmy bez trudu zidentyfikować ich pochodzenie. Głównie dzięki obecności naszego "ulubionego" członka WSJ - Wasyla. Momentalnie pożałowałam, że jest z nami Mundus. Sytuacja nie zrobiła się ani trochę lepsza, gdy w dużym brązowym wilku rozpoznałam Marmałda. Zza Wasyla nieśmiale wyglądał kolejny nasz stary znajomy - Cień. Były z nimi jeszcze dwie wadery, ale widziałam je pierwszy raz w życiu. Staliśmy naprzeciw siebie, przez chwilę mierząc się wzrokiem, niepewni zamiarów drugiej strony. Pierwszy zamierzał się chyba odezwać Mundus, ale Jaskier ubiegł go w ostatniej chwili.
< Jaskrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz