Porzeczka ziewnęła i uniosła głowę. Jej uszy wisiały swobodnie. W końcu spała na gałęzi. Uniosła się zwinnie na łapach i jedną z nóg bezczelnie zrzuciła swojego brata, który spał obok, na ziemię. Jej śmiech rozniósł się radośnie po lesie, podczas kiedy jej jaszczurzy brat zbierał się nieudolnie z ziemi, w dalszym ciągu otumaniony resztkami snu. Jednak waderze szybko znudził się ten widok. Zeskoczyła więc z drzewa lądując obok brata.
- Pff.. jak zwykle ciamajda. No ale. Ja ruszam w teren. Muszę sobie pozwiedzać dopóki jeszcze z nami wytrzymują- zakomunikowała mu ruszając. Ostatni jeszcze raz przejechała po jego przydługim pysku swoim ogonem i radosnym krokiem odeszła.
-Nie zabij nikogo po drodze- usłyszała jeszcze za sobą, ale jedynie uniosła do góry wachlarz i ruszyła biegiem. Śnieg chrupał pod jej nogami. Nie żeby jej to odpowiadało, ponieważ znaczenie bardziej preferowała ciepłe dni niż chłodne jednak nie do niej należał wybór.
Szła długą chwilę, która ciągnęła się jej niemiłosiernie. Łapy stawiała pewnie i zaglądała za każdy kamień. Niemożliwym przecież było aby w tej watasze nie było kompletnie nikogo komu mogłaby poopowiadać żarty lub porobić psikusy. Nie dowierzała że jest tak nudno. Nie znalazłszy żadnego zapachu przysiadła sobie przy jakimś skutym lodem bajorku. Jej wzrok podążył na jej odbicie w tafli zamarzniętej cieczy. Łapą poprawiła swoje loki i uśmiechnęła się zadziornie. Jednak ten uśmiech też szybko zniknął. W takiej kompletnej ciszy siedziała tam, sama. Jej brat pewnie też plątał się gdzieś po watasze i zapewne odnalazł kogoś szybciej od niej.
Westchnęła , a potem zaczęła bawić się ogniem. Nie chciała nim niczego krzywdzić , a jedynie wydrążyła sobie nim dziurę w śniegu aby usiąść na twardym gruncie, który nie szczypał jej w zadek w każdej sekundzie. Dlatego też płomień jak szybko się pojawił tak też zniknął, doskonale przez nią kontrolowany. Potem ponownie znudzona patrzyła jedynie na otoczenie. "Zero z nimi zabawy" warknęła w myślach krzywiąc się nieco i marszcząc nos. Było dla niej aż nadto spokojnie. W takich chwilach, kiedy nudziła się jak mops do jej głowy schodziły się marzenia, na schadzkę i herbatkę. Rozgaszczały się w jej umyśle i pochłaniały jej egzystencję w swoje niespełnione wątki i stosunki. A Porzeczka nie lubiła kiedy to robiły. Za bardzo bała się siebie samej, aby móc sobie pomarzyć o głupotach. Dlatego nie lubiła się nudzić. Jednak teraz nie miała na to innych możliwości. Została ograniczona brakiem materiałów, a raczej ofiar. Dlatego taka pogrążona w rozmyślaniu była niezwykle zaskoczona kiedy coś wylądowało tuż za nią i nie był to jej brat. Wstała więc gwałtownie a stare truchło, a raczej pruchno, jakiegoś drzewa stanęło w płomieniach zwracając zarówno jej uwagę jak i nieznanego jej napastnika...
< Wątek otwarty. Zapraszam każdego kto zechce pobawić się z ogniem !>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz