niedziela, 7 lutego 2021

Od C6

Przeżyłem już dwie śmierci. Nie czekam na trzecią. Pełznie do mnie powoli, wspina się po nogach, ślizga się po metalu, wlepia między futro, wpada do dziurawego gardła, miażdżąc je kaszlem. Nie chcę umierać. Za dużo wizji mam w głowie, by teraz je wszystkie porzucać. To niemożliwe to, to...przecież miałem być nieśmiertelny.
~ E-eeror. Błąd systemu. UWAGA SKAŻENIE UWAGA SKAŻENIE. Wykryto nieeeepożądaną substancję w krwioobiegu. ErrrrrrOr ~
Żaden ERROR do diaska! Maszyna to nie ciało, nie nawala. Ja nie nawalam, tak?!
~ PRZEgrzanie sysTEMU P-Przegrzanie ~
~ P-P ~
Stooop!
~ E-e-e-errorr…. ~
***
Brązowy wilk obudził się nagle z niespokojnego snu. Jego oddech wyrywał się z piersi, chrzęszczał w krtani, zaatakował kaszlem tak silnym, jakby basior miał zwymiotować własne gardło. Dochodził do siebie powoli po koszmarze, a raczej dalekim wspomnieniu, które nie daje mu spokoju. Z dnia na dzień z jego zdrowiem jest coraz gorzej. Czuł się jak kartka papieru, na którą spadły drobiny gorącego popiołu, wypalające w nim z początku drobne, ale rozszerzające się, zwęglone dziury. Radioaktywny pył nie szczędził jego wnętrza, zjadał go powoli, a konsekwentnie.
- Żyjesz, staruszku?- Odezwał się głos ponad nim.
C6 zadarł łeb, lustrując korony drzew. Na jednej z poziomych konarów przysiadła smukła czarna wadera, której ogon rytmicznie kiwał się jak wahadło zegara. Spojrzała na niego z politowaniem, na co basior tylko prychnął zirytowany.
- A co ci do tego? Mam się świetnie.
- Oh, no tak, wy wszyscy macie. Cóż, gdybyście stanęli prawdzie w oczy, może znaleźlibyście uzdrowienie.
- Oferujesz mi Boga, przepraszam bardzo?
Tajemnicza wadera roześmiała się i rozpłaszczyła na gałęzi.
- Blisko, ale to prawda, że teraz to tylko cud cię uratuje. Znasz jakiegoś cudotwórcę?
“We własnej osobie”- burknął w myślach.
- No widzisz, a ja znam.- Wadera spojrzała na zachód, gdzie rozciągały się dziewicze lasy.- Szukaj Flory. Uratuje cię.
- O. dzięki. flora. No tak. Gdyby rośliny leczyły komórki rakowe, świat stałby się pięknym miejscem. A zgadnij jaki przymiotnik do niego NIE pasuje! Ktoś tu ma ładne braki w wiedz...- przerwał mu kolejny atak kaszlu.
Gdy się pozbierał, wilczycy na gałęzi już nie było. Być może zagłuszył jej kroki własnym charczeniem, albo skażenie zaczyna mu już mieszać w mózgu. Spojrzał jeszcze raz w kierunku wskazanym przez cień na gałęzi. Po namyśle, skoro już miał iść dalej, z braku lepszym rozwiązań skierował się na zachód.
***
- Ojejku, wszystko dobrze?- Nieznajoma wilczyca pomogła mu wstać z ziemi. - Słabo wyglądasz.
Jej łaciate łapy wzdrygnęły się na dotyk metalu, minęła chwila, by się przełamać. Złapała go za łapę i pomogła odzyskać równowagę. Nie była zbyt silna, C6 mógłby ją z łatwością powalić i coś pokruszyć, ale nie zrobi tego. Zmęczony jest.
- To tylko kaszel. Nic wielkiego.- odciągnął ostatni raz i przycupnął na trawie.
- Nie brzmi jak “nic wielkiego”.- Parsknęła.- Flora powinna cię obejrzeć…- Postukała pazurek w brodę z zamyśleniem.
Flora. Basior nerwowo zamrugał oczami, jakby przypominał sobie coś sprzed paru tygodni.
- “Flora”?
- Mhm, nasz medyk, chociaż moim zdaniem zasługuje na tytuł uzdrowicielki. Gdybyś ją widział przy pracy- zachichotała się.- Chodź, ucieszy się, więc nie stawiaj oporu.
- Oj nie ucieszy.
Cyborg, zanim zdążył postawić swój opór, już został pociągnięty w głąb watahy.
***
Jaskinię medyka wypełniała aura niezmąconego niczym spokoju. Na pojedynczych matach leżały chore wilki, czasami szczeniaki. Pośród nich kręciła się smukła, puchata wadera o fiołkowych oczach. C6 zdziwił się na jej widok, Nie przypominała podstarzałych, ubranych na pstrokato staruszek z tele-wróżki. Właściwie to nie wyglądała w połowie tak śmiesznie, jak zakładał. Pomimo tego zachował czujność i sceptycyzm. Flora zauważyła ich, a jej wzrok zatrzymał się niestosownie długo na metalowych częściach basiora. Opamiętała ciekawość i pozdrowiła ich przyjaznym spojrzeniem. Gdy skończyła obchód, podeszła bliżej, a basior odchrząknął.
Leczysz tu, dobrze rozumiem?
- Um, tak. Coooś ci dolega?
- Magią, tak? - Zignorował jej pytanie na rzecz swojego.
- Hah, można tak to ująć.
- Jasne.- zaśmiał się.- Magia, tak? Wykładasz tarota czy leczysz kadzidełkami? Proszę was, Domino, to się nie uda.
Biała wadera westchnęła głęboko, ale zachowała cierpliwość.
- Zaufaj, ona się tobą zajmie, jak każdym. Po prostu patrz.
C6 spojrzał na medyka spod byka. Po najdłuższym i najdobitniejszym westchnięciu wszech czasów łaskawie ofiarował się w jej łapy. Niedużo wiedział o magii, słyszał co nieco z rozmów między ludźmi, z gazet. Czytał raz swój horoskop, a gdy dowiedział się, że w tym miesiącu nawiedzi go jego prawdziwa miłość, uznał cały ten biznes za kompletne bujdy. W myślach zastanawiał się więc, co zobaczy pierwsze: kolorowe, magiczne kamienie czy pachnące talizmany. Może jedno i drugie, o zgrozo. Niech brzytwa nauki robi z nią co zechce. Niech ją zarżnie lub wyzwoli.

(Flora?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz