niedziela, 7 lutego 2021

Od Kary CD Almette – „Nowe łapki i jeszcze więcej pytań”

Kiedy poczułam ciepło przytulającego się do mnie szczeniaka, przestraszyłam się. Ciri nie była teraz w dobrym stanie i nie chciałam, żeby wybuchowość charakteru Almette, wyrządziła szkodę drugiej córce.

- Gdzie jest Szkło? – spytałam cicho, a gdy Almette spuściła uszy i wzruszyła lekko ramionami, postanowiłam nie drążyć. Najwyraźniej nie tylko Admirał i Mundus byli niekompetentnymi w wychowaniu basiorami w tej watasze… Gdyby tylko byli jak Paki, który zajmuje się każdą przybłędą jak swoim własnym.

Mój początkowy strach okazał się bezsensowny, kiedy mała Almette leżała przy mnie, wychylając się tylko lekko by patrzeć na nieprzytomną siostrę. Uśmiechnęłam się przez łzy, które momentalnie ni stąd ni zowąd wypełniły moje oczy. Nagle myśl o straceniu Ciri stała się nie do zniesienia i zatrzymania. Jeszcze kilka godzin temu cieszyłam się, że jest z nami Almette i że moja córka, będzie miała młodszą siostrę, a teraz? Wiedziałam, że wyjazd w czasie gdy mamy szczenię nie jest dobrym pomysłem, niezależnie od otaczających nas konieczności…

- Czy to Ciri? – spytała mała Almette patrząc na spływające mi po futrze łzy. Odwróciłam się do niej, szybko przecierając słone, wodne krople. Mała była tak spokojna, aż nie wiedziałam, że była do tego zdolna.

- Tak, niestety nie czuje się teraz najlepiej, dlatego chciałam, żebyś została z tatą.

- Szkło to nie jest mój tata, Magnus jest! – powiedziała trochę głośniej, uśmiechając się przy tym. Nie rozumiałam czemu, ale nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu, zupełnie jakby ta mała słodka kulka oddawała mi cześć swojego szczęścia. Nagle wyczułam znajomy zapach. Miałam kilka sekund by wpaść na pomysł, o który nie podejrzewałabym siebie, a już zwłaszcza w tym momencie.

- Szkło idzie, schowaj się szybko to zrobimy mu psikusa! – wyszeptałam do Almette, która szybko i z uśmiechem na twarzy schowała się w głębi jaskini. Po kilku chwilach poczułam przy sobie ciepłe ciało mojego męża.

- Czy wszystko z nią w porządku? – spytał patrząc na Ciri i widać było ogromne zmartwienie w jego oczach.

- Niekoniecznie. Ale będzie, musi być. – powiedziałam stanowczo nie dopuszczając do siebie innej możliwości. Nie przeżyłabym gdybyśmy ją stracili, zwłaszcza po zostawieniu jej tu samej, co było największym błędem jaki dotychczas zrobiłam w  życiu.

- Gdzie jest Almette? – spytałam nie odrywając wzroku od starszej córki. Pomimo powagi sytuacji, nie mogłam odpuścić takie sytuacji, by dać poniekąd nauczkę własnemu mężowi.

- Taaa… ona zniknęła. – spojrzałam na niego marszcząc oczy, ale dałam mu mówić dalej. – Szedłem jej tropem, który zaprowadził mnie tutaj, ale chyba niestety jej tu nie ma.

- No pięknie Szkło, powierzyłam Ci ją tylko na chwilę a ty od razu spuszczasz z jej oko. – zamachałam głową by pokazać jak bardzo się na nim zawiodłam. Nie było to dalekie prawdy, miałam nadzieję, ze lepiej sobie poradzi przy tym zadaniu. Spojrzałam w głąb jaskini, żeby dać Almette znak, że może już wyjść. Mimo że ja jej nie widziałam, to ona mnie na pewno.

<Almette?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz