Na podstawie piosenki
Nancy Sinatra & Lee Hazlewood - "Summer Wine"
Wiosny ciche kroki dogniły zimę
Przegnały mróz i chłód
Tchnęły nową siłę
Słońce przygrzewało
Śnieg znikał z ziemi
Nowe życie przyszło
Za tymi minionymi
Ciężko obojętnie będzie teraz chodzić
Kiedy cały świat w kwiaty i kolory rodzi
Kiedy radość, szczęście w progi domu wita
Kiedy śmierć się o życie w końcu nie zapyta
I kwitną magnolie i róże jak latem
Owoce wszelakie pod niebieskim niebem
A smaki i zapachy rządzą teraz światem
Tchnięte łapy w podróże
Ślady zostawiają
Mijają piękne róże
Tak śliczne, zrywają
Zapomniawszy o domu
Umysł luźno leci
I patrzeń nie ma komu
na zmartwień zgubne sieci
Los zechciał pchnąć te łapy
w sidła niesłychane
wiosną, kolorami tak bardzo czarowane
Zgubiły szlaki z mapy...
Niedługo trwała wiosna
Gdy zguba nadeszła
Po karku i sercu marszem sobie przeszła
Łapy przeraziła początkowym, lekkim pląsem
Z tak miłym i uroczym, zabawnym przekąsem
Słowo za słowem z głowy jednej w chmurach
Zrobiły się dwie, jedna czarna, druga bura.
Lecz kto powiedzieć umie
Jak się toczą losy?
Kto powiedzieć umie
Jakie są zamiary?
Jakie są umiary,
zasady, zdrady, szczęście
Zostawiali w tyle oboje ślady w piasku
w tym zimnym, ciepłym słońcu
Szli w upalnym blasku
Tak daleko było od śmierci
Ale kroczek dalej
Już by byli wzięci
Zatrzymane łapy pomiędzy skałami
Obite do krwi małymi ziarenkami
Spragnione pyski z marnym zamiarem
I sparzone głowy bardzo ciężkim skwarem
I oboje głów tak marnie położonych
Głupio zakochanych
Głupio rozłożonych
Przed sobą otworzonych
W piachu, zimnym blasku
Palącego słońca z tak ciemnym brzasku
Nocą pewnego jasnego poranka
Dokonały losu, marnego baranka
Wygłodniałe pyski dalekie od siebie
Zapatrzone w przyszłość
Marzące o niebie
Zbliżyły się, zachwiały, spełniły marzenia
Tak dalekie od pragnień
Jednego i drugiego
Podróże w osiem łap były dużo lżejsze
Kiedy teraz jeszcze zbliżyły pocałunki
Ciche narzekania i maleńkie bójki
Dwie dusze tak różne połączone sercem
Wiosną, miłością ,chęcią i wieńcem
Jednak nadszedł ten moment kiedy zazdrość pali
Zapala ciemną stronę, miłość znika w dali,
Bo kiedy on miał wszystko czego mieć mógł pragnąć,
Ta druga nędzna dusza w ciemność mogła brnąć
I tak pewnej nocy, kiedy miłości ogień zgasł
Z ośmiu łap znów cztery zrobił podły czas
Wiosny ciche kroki dogniły zimę
Przegnały mróz i chłód
Tchnęły nową siłę
I kwitną magnolie i róże jak latem
Owoce wszelakie pod niebieskim niebem
A smaki i zapachy rządzą teraz światem
I są też cztery łapy
Serce złamane
Wielkie tragedie niewypowiedziane
Bo przecież został z niczym
Tylko swymi łzami
Bo nadchodząca z wiosną miłość
To zdradliwa pani...
~To the greedy lost love~
Delta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz