-Czegoś nowego ha! Nie umiesz kłamać. - czerwonofutra wadera odpowiedziała jej bez wahania układając łapy na pniu drzewa, przy którym posadziła tyłek jej towarzyszka. - Nie ma tu nic czego można by spróbować tak na prawdę oprócz izolowania się od świata, albo natrętnej nudy. Jest jeszcze opcja socjalizacji z innymi wilkami, ale nie jestem w tym zbyt dobra. Może ty sobie poradzisz w tym lepiej ode mnie- wskoczyła zwinnym ruchem na najniższą gałąź obwiązując ogon wokół niej i zawisając tuż obok wadery.
-Jakby tak na to spojrzeć...to
może jednak masz rację. Jest tu czego próbować dla osób całe życie biegających
w te i we wte. Ale to nie zmienia faktu,
że nie umiesz kłamać. - Porzeczka wyszczerzyła do niej kły w uśmiechu. - Na
razie nie będę wnikać- zdawała sobie sprawę, że nie znają się za dobrze. Obie
pokazywały sobie tylko maskę codzienności ukrywając prawdziwe siebie pod mgłą
szyderstw i zaczepek. Porzeczce to weszło już tak w nawyk, że jej własne
udawanie przybrało kształt jej charakteru zastępując w głównej mierze jej
łagodną stronę.
-Tsaaa.- Ruce jednak niewiele
dane było powiedzieć. Czerwona wadera wylądowała w śniegu tuż obok niej łapą
zgarniając jego odrobinę w jej pysk. Potem ze śmiechem pognała przed siebie
puszczając jeszcze jej oczko. Słyszała jak ta rzuca się za nią w pościg.
Ganiały się tak wokół drzew i
zasp. Co chwilę jedna drugą ciskała w śnieg i śniegiem. Śmiechom nie było
końca. Przynajmniej dopóki obie z impetem nie wpadły na oblodzone jeziorko.
Porzeczka nie czuła się zbyt pewnie na lodzie od właściwie zawsze. Tam skąd
pochodziła lodu nigdy nie było, niezależnie od pory roku. Dlatego więc jej łapy
szybko rozjechały się na boki czemu towarzyszył śmiech Ruki. Porzeczka puściła
jej niezadowolone spojrzenie.
-Coś cię śmieszy?- próbowała
unieść się jednak upierdliwie śliska nawierzchnia skutecznie jej to utrudniała,
a tylko wzmagała śmiech ze strony towarzyszącej jej wadery.
-N..nie!- padła w kocu
odpowiedź kiedy Ruka nieco się uspokoiła. - Ani trochę.
To tylko wzburzyło w Porzeczce
większe niezadowolenie i złość, bardziej niż na waderę to na siebie. TO nie
poskutkowało w niczym dobrym. Jedynie rozległ się głośny trzask lodu po nimi i
wtedy do Porzeczki dotarło, że poniosły ją emocje, a lód jest wrażliwy na
ogień. Panicznie rzuciła się do ucieczki, ale dla obu było już za późno. Lód
stopił się, a woda ochoczo przyjęła w swe ramiona ciała obu wilków.
<Ruka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz