wtorek, 16 lutego 2021

Od C6 ,,Na Pół" cz.3

 C6 wszedł przez ukryte drzwi do mieszkania profesora. Przejście zostało skrzętnie ukryte w szczelinie pomiędzy dwoma maszynami tak, że wąski korytarz w oczach zwykłego człowieka zdawał się kolejną zwyczajną, ziejącą pustką ciemnością. Korytarz rozszerzał się, a zakończony był drewnianymi drzwiami, tak bardzo niepasującymi do betonowych, nagich ścian laboratorium. Wilk pchnął drewnianą klapę na zawiasach u dołu drzwi i znalazł się w kuchni profesora. Nie wyróżniała się niczym nadzwyczajnym, ale w kontraście do tej całej technologii za plecami, wydawała się okropnie staromodna. Drewno, tapety, kamień, ceramika i porcelana. Kuchnia otwierała się szerokim przejściem do salonu i jadalni, przez co C6 nigdy nie miał problemu, żeby przedostać się z jednego pokoju do drugiego.  W salonie rzędami półek stał obszerny księgozbiór, jednak nie potrafił przeczytać w tym dziwnym języku ani słowa. Wszystkie zdania, które zostały wydrukowane na gazetach, opakowaniach jedzenia, sprzętach, książkach były dla wilka niezrozumiałe, ale przynajmniej rozumiał obrazki. Ilustracji ze świnką widniejącą na opakowaniu mięsa w lodówce również nikt mu nie musiał tłumaczyć. Profesor pozwalał mu na wszystko, nie miał żadnych godzin posiłków, miski, ani posłania. Spał na dywanie lub kanapie, jadł prosto z lodówki. Dziwnym trafem wilk rozumiał człowieka, nie wiedząc czy to przez kolejne wszczepy w jego uszach czy po prostu mówili oni identycznie, jednak w drugą stronę to już nie działało tak dobrze. Obserwując C4 rozumiał już, jak lis jest w stanie komunikować się z profesorem Henrixem. Miał to dziwne płaskie coś w pysku, co mówiło za niego. Pewnego dnia C6 również zaskomlał o to przedziwne urządzenie, a naukowiec ucieszył się bardzo na tą prośbę. Niewiadomo czemu, ale on nigdy nie zmusza C6 do większego kontaktu, zawsze czeka, aż wilk sam się na niego zdecyduje. Bywa w tym niezwykle cierpliwy i wyrozumiały, co naprawdę zadziwia basiora. Jeszcze nigdy nie spotkał się z kimś, kto by miał do niego tyle pozytywnego nastawienia. 
Naukowiec poszedł z nim do laboratorium i znalazł kolejny egzemplarz urządzenia komunikacyjnego. Otworzył szeroko usta w geście, że wilk ma zrobić to samo, po czym wczepił mu dysk w podniebienie. 
- O matko!- C6 zawył, a urządzenie przelało ten komunikat w mowę.- T-to działa? Oh, ja mówię? Co za dziwny język, rozumiesz coś z tego? No jasne że rozumiesz, głupio się pytam. Iszu jak zwykle się popisał… Mogę ci tyle powiedzieć, od czego tu zacząć!
- No już, uspokój się, przemyśl pytania.
- O, o dobrze. Hm, dlaczego ja żyję? Ja pamiętam, to wielkie coś mnie uderzyło, gdy potrzebowałem przebiec przez drogę, ale...
- Bo cię wskrzesiłem. Trochę podrasowałem, zmieniłem cię w cyborga. C4 jest moim poprzednim projektem, jego też znalazłem na drodze. Był jeszcze C5, ale on, cóż...- Pan Henrix podrapał się w głowę.- Niestety nie wszystkie projekty kończą się sukcesem. Ty jesteś najnowszy. Jesteś cyborg numer sześć, w skrócie C6. 
- Ma sens. O, mam jedno pytanie, które mnie frapowało od kiedy się obudziłem.- Wilk przysiadł na tylnych łapach, a przednimi pomachał sobie między jedną częścią ciała a drugą.- Gdzie są moje wnętrzności? Przecież muszę czymś jeść prawda? Czymś trawić i tak dalej.
- Jasne, masz wszystko, tylko wyżej. Skompresowałem też twoje płuca, by zajmowały mniej miejsca w klatce piersiowej, a resztę miejsca wypełniłem moimi prototypami narządów. Pracuję ostatnio nad tym projektem Przeszczepy+, ale wszystkie moje prototypy muszę przetestować. U ciebie sprawa była niezwykle interesująca, bo dosłownie wszystkie narządy wewnętrzne miałeś zmasakrowane, więc wymieniłem cały zestaw. Oprócz mózgu oczywiście.
- Wszystko w środku mam z metalu? Nawet płuca?
- Nie, tylko części z nich. Część wydrukowałem na drukarce 3D, ale proces mnożenia twoich podrasowanych komórek trwał z parę miesięcy. W końcu wszystko znalazło się na swoim miejscu. Właściwie to nerki i wątrobę zbiłem w jeden wielofunkcyjny organ, bo mniej miejsca zajmował. Serce masz wielkości orzecha włoskiego, z łupiną rzecz jasna. O żołądek też się nie martw, jest wielkości śliwki.
- Matko...jakim cudem ja funkcjonuję.- C6 położył uszy po sobie.- Noga świni jest ewidentnie mniejsza niż śliwka. 
- Jest, ale twoje zapotrzebowanie energetyczne jest również mniejsze. Spowolniłem ci też metabolizm, więc twoje serce bije wolniej. Ta noga świni ci powinna starczyć na 2 tygodnie, więc nie jedz nic więcej. Żeby ci to wszystko szybko strawić, wynalazłem też silne soki żołądkowe, które rozkładają dosłownie wszystko. Nie pozostają żadne elementy niestrawialne, dlatego jeszcze mi nie zapaskudziłeś całego laboratorium.- zaśmiał się wesoło.- Wszystko w postaci odżywczej zupy przelatuje przez ciebie tymi rurami.-Postukał w kręgosłup C6.- Wiem, że nazywam to kręgosłupem, ale on spełnia też inne funkcje, nie tylko łączy cię nerwowo z resztą ciała.
- To dużo informacji jak na jeden raz…
- Wiem, ale wydawałeś się bardzo rozmowny. Mam przestać?
- Nie nie, dziękuję, że mi to wszystko tłumaczysz. A co z moją nogą?
- Zwykła proteza, nic wielkiego. Musisz tylko zasilać te wszystkie robotyczne części specjalnym paliwem. Potem ci pokażę, jak się je gotuje. Jak już rozmawiamy, miałem ci coś jeszcze pokazać.
Mężczyzna otworzył małą skrytkę w pancerzu wilka na drobne przedmioty, pokazał też miejsca, z którego wychodzą działka soniczne.
- Działka soniczne?
- Powiedź “tryb walki” w myślach, a zobaczysz.
Wilk spełnił polecenie, a przed jego oczami pojawił się czerwony komunikat, a z jego pleców wyrosły dwa podłużne, drobne urządzenia, wyglądające na groźne. Profesor ustawił go pyskiem do litej ściany.
- A teraz powiedź “pal”.
Gdy C6 pomyślał o tym słowie, działka wystrzeliły krótki promień, który wyżłobił płytką dziurę w murze. Niby nic wielkiego, ale basiora zwaliło to z nóg.
- Woooo!- C6 podskoczył w miejscu, a szczęka opadła mu nisko.
- Co nie! Tylko nie baw się tym za często, lubię swoje ściany.- Pan Henrix odstąpił od podekscytowanego podopiecznego i zaczął zajmować się swoimi sprawami.
- Po co mi właściwie to wbudowałeś? Myślałem, że miałeś tylko sprawdzić swoje nowe organy w praktyce.
- Ja, cóż, powiedzmy, że mam jeszcze kilka planów względem ciebie. Zresztą, to dużo późniejszy projekt, teraz po prostu żyj i miej się dobrze.
Wilkowi wystarczyło to zapewnienie na tyle, że nie dopytywał się o więcej.
Jego dni wypełniały więc powolne tygodnie wypełnione przyglądaniem się pracy naukowca. Gdy pan Henrix siedział w swym laboratorium, on często wymykał się do salonu i przekartkowywał niezrozumiałe książki. Próbował też kawy, ale później uznał, że to nie jego smaki. Czytał dalej, czytał opakowania jedzenia i opisy do ilustracji, aż po jakimś czasie zaczął rozumieć proste zdania. Potem całe akapity zdań. Jeszcze bardziej fascynującym było, co przeczytał w tych książkach. Ilość wiedzy, jaką przyswajał z książek i laboratorium był niezwykła. C6 zdał sobie sprawę, że wielce go interesują wszystkie te skomplikowane sprawy oraz to, że zaczyna rozumieć je niezwykle szybko. Czyżby to kolejna zasługa jego nowego ciała? Profesor mówił, że jego mózg pozostawił bez zmian, ale kto wie, jak te wszystkie substancje na niego oddziaływają na jego szare komórki. Może to nie było istotne. Po prostu chłonął w wolnym czasie co popadnie, a miał tego czasu na pęczki.
Pewnego dnia, jednego z tych cichych dni, gdy jego człowiek wyszedł na powierzchnię, zaczął kręcić się koło narzędzi. Dużo obserwował profesora podczas pracy, a obsługa tych przedmiotów nie wydawała mu się taka znowu trudna. Poza tym obluzowała mu się śrubka w kolanie, ktoś przecież musiał ją przykręcić.
- A co moja szósteczka wyprawia, hę?- C4 pojawił się tuż za basiorem, przyprawiając go niemal o zawał.
- Jezus Maria, 4! Mógłbyś chodzić głośniej.
- Od kiedy ty znasz Jezusa z Maryją?
- Od kiedy czytałem Biblię, nieważne, okej? Czego chcesz?
- Ja tylko zastanawiam się, dlaczego kładziesz łapska na własności naszego pana. Nie mów mi, że kradniesz?
- Wrr, nie kradnę.- Warknął na niego ostrzegawczo. W duchu skrytykował się za tą nieuprzejmość, jednak nie mógł się powstrzymać. Pierwszy raz czuł się silniejszy od rozmówcy. Jakie to przyjemne uczucie.- Potrzebuję sobie śrubkę dokręcić.
- Śrubkę. Mógłbyś przecież poczekać na powrót profesorka, na żadne dalekie wędrówki się nie wybierasz.
- Mógłbyś się odpierwiastkować?- Wilk kłapnął na niego zębami, tak że C4 spłoszył się i schował za stołem. 
- Będziesz tego żałować, wścieknie się.- Mruknął, kryjąc się za nogą stołu, ale C6 już go nie słuchał. 
Zaczęło się od drobnej śrubki, a po paru godzinach konstruowania z metalowych śmieci powstał pajączek- pozytywka. Mały robocik, nakręcony, chodził i grał jednocześnie w kółko tą samą uroczą melodię. Jak na swój pierwszy twór, basior był zachwycony. Gdy profesor wreszcie wrócił z powierzchni do swojego laboratorium, był w niemałym szoku, zastając swojego podopiecznego pochłoniętego spawaniem w metalowej masce.
- C6…
Wilk podskoczył nagle i zaciągnął na tył głowy przyłbicę spawalniczą. Jego pyszczek wykrzywił się w strachu o własną skórę. C4 tylko chichotał w kącie.
- Ja przepraszam, ja tylko tak na chwilkę. Już odkładam...
Ale Pan Henrix nie chciał, żeby wilk przestawał. Spotkała go taka fala pochwał, na jaką wilk nigdy nie pomyślałby, że zasłuży. A jednak, kogoś zadziwia jego praca. Naukowiec powiedział mu, że może używać jego całego laboratorium do czego tylko chce, byle by robił nadal to co robi. 
-Zadziwiające, doprawdy, zadziwiające.- Drapał się po brodzie, gdy myślał na głos.- Słodki Jezu, 6, nigdy bym nie pomyślał, że drzemie w tobie taki potencjał. Przecież ty jesteś tylko wilkiem. 6, jesteś niesamowity.
W tym momencie C6 poczuł się, jakby jego serce z rozmiaru orzecha urosło trzykrotnie.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz