-Jestem kochanką nieszczęścia i popędów, lęków i pustych nadziei.
Pokornym obywatelem, kulącym się pod ostrzem władzy. Typem, którego już
doświadczyłeś - jęknęłam cicho, patrząc w jego oczy, jak gdyby szukając w
nich ratunku przed nieuchronną pogardą i odrazą, która zdawała się
płynąć w moją stronę, czyli do parszywej kreatury, o której niewiele
wiedział. Stalowy gwóźdź z etykietką niemalże namacalnie przewiercał się
przez moją skórę, szukając czułych punktów. Może zbyt pochopnie go
oceniłam? Może nie jest wilkiem władzy o twardej ręce, klasyfikującym
innych jedynie pod łatką przydatności w jego misternie ułożonym planie?
Dusiłam się we własnym ciele, zagubiona i tak samotna, wciąż nie mogąc
uwierzyć, że żywa istota, której oddech czuję na własnej skórze nie
oczekuje ode mnie niemożliwego. Nie zadźgał mnie, nie kazał na swoich
oczach brutalnie zadusić stada dzików. Patrzył na mnie tak przyjaźnie,
ale nie czułam, że przybliżamy się do siebie, nie czułam ciepła innego
niż płynącego z jego ciała, które znajdowało się zdecydowanie zbyt
blisko. Wciąż tkwiła między nami niewidzialna bariera emocjonalna,
zbudowana z nieufności i niepewności. Tak bardzo chciałam dotknąć choć
skrawka jego duszy, spróbować upić się nią i potraktować, jak narkotyk.
Był inny niż reszta. Czy każdy tak naprawdę jest wyjątkowy? Czy nie
tkwimy w pewnych schematach, czy nie jesteśmy do siebie tak podobni?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, aż do tamtej chwili. Wydawał mi się
niezwykły...bardziej niż ktokolwiek, niczym niezbadany ląd, kryjący
wiele brudów, ale przez to jeszcze bardziej intrygujący. Jego obraz był
zbyt idealny, aby mógł być prawdziwy. Szedł wyprostowany, zdawał się
uosobieniem pewności siebie i rozwagi. Był uprzejmy, a na każde pytanie
odpowiadał z tym swoim nieodłącznym, firmowym grymasem. Polityk. Cóż
może doprowadzić jego umysł do niekontrolowanego orgazmu? Co sprawia, że
upada i wciąż się podnosi? Czy tak łatwo dałby splamić swoją dumę i
odsłonić maskę? Kim tak naprawdę jest? Słyszał już tyle idealnych
formułek, a z jego ust wydobyło się jeszcze więcej. Z pewnością
wypowiedział niejedną niesamowitą obietnicę, która nigdy się nie
spełniła. Agrest idealny. Agrest wspaniały, zarządzający idealną watahą,
w której wszyscy kochają się... idealnie. Chciałam zwymiotować mu tę
koncepcją prosto w twarz, chcąc zmyć z niego tę grubą warstwę
przyzwoitości. Chcę dotknąć jego miękkiego futerka, chcę spojrzeć w jego
oczy zbyt głęboko. Chcę dać mu wyzwanie. Chcę się zabawić. Chcę go
poznać. Dlaczego on wciąż milczy? Dlaczego wydaje się taki niewinny i
winny zarazem? Kiedy byłam małą wilczycą wydawało mi się, że dorośli
żyją w jakimś dziwnym, poukładanym świecie, pełnym samych mądrych
wilków. Wraz z dołączeniem do tej grupy wiekowej boleśnie przekonałam
się o tym, czym jesteśmy i napełniło mnie to obrzydzeniem. Przestałam
tak romantycznie postrzegać istnienie, stało się ono dla mnie okazją do
przekazania genów dalej, drobnej zabawy oraz bólu, jak niekończące się i
beznadziejne koło. Dlaczego wciąż mi nie żal siebie? Tak naprawdę nie
lubiłam płakać. Nienawidziłam rozstań, nawet z samą sobą. A później
znowu wracałam do romansu z bólem, tak jakbym nigdy nie chciała móc
określić swojego żywota jakimś pozytywnym epitetem. Dlaczego żyjąc w
swoim ciele, nie jestem pewna, czy znam siebie najlepiej? Nie znam
odpowiedzi na żadne z tych pytań. Po prostu postanowiłam zaryzykować
oddając się rozmowie w pełni i burząc część murów, które zbudowałam.
Wizja spełniania swojej misji, oddalała się ode mnie, aż w końcu
całkowicie zapomniałam, dlaczego jest mi jeszcze dane żyć i czyją jestem
niewolnicą.
-Odezwij się jeszcze raz, a ostrzegam, że dostaniesz w
pysk - szeptały resztki zdrowego rozsądku, których dobicie zajęło mi
jedynie kilka sekund. W tamtej chwili wydawało mi się, że nie istnieją
złe decyzje. Są tylko te bardziej i mniej korzystne dla mnie i dla
innych. Wstrzymałam oddech i odważyłam się zapytać, właściwie nie wiedząc czego oczekuję.
-Co właściwie możesz mi powiedzieć o sobie, Agrest? Wspominasz o tylu istotnych wilkach na arenie politycznej, a wciąż milczysz na swój temat. Kim jesteś dla watahy?
<Agrest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz