Wadera zaczęła szybko się wycofywać. Chrząknąłem niepewnie, gdy jeszcze raz przerwała i szybko ruszyła przed siebie z zamiarem opuszczenia mojej jaskini. Stanąłem bezradnie, bojąc się próbować siłą zmusić ją do zatrzymania i jednocześnie przeczuwając, że nie tylko skończyłoby się to moją klęską i możliwym uszczerbkiem na zdrowiu, ale także podważyło moją teoretycznie silną pozycję, która tak naprawdę słabła z tygodnia na tydzień. A przynajmniej ja sam byłem o tym wewnętrznie przekonany. Tu na szczęście przyszedł mi z pomocą ktoś trzeci, kto właśnie pojawił się w jaskini. To Mundus, ta szarobłękitna czapla, która znikąd pojawia się zawsze tam, gdzie znajdują się obce nam wilki. Zamachałem ogonem tak zamaszyście jak tylko dałem radę, aby nie stracić równowagi i dostojności postawy, a jednocześnie ogłosić jakoś światu i przybyłemu gościowi swoją radość.
- Przepraszam bardzo, poprosimy o jeszcze chwilę uwagi - zagrodził drogę waderze, która właśnie miała przekroczyć próg groty i zrobił stanowczy, emanujący stabilnością krok w jej stronę, zmuszając zaniepokojoną wilczycę do cofnięcia się.
- Jeśli to nic bardzo pilnego, to ja już pójdę, zostańcie w pokoju... - nie traciła animuszu nasza zagubiona duszyczka.
- Nalegamy - mój przyjaciel zrobił jeszcze jeden krok w przód i na pozór spokojnie spojrzał jej w oczy. W jednej chwili usiadła.
- No dobrze, jeśli to aż tak ważne - odwróciła wzrok kładąc uszy po sobie, po czym westchnęła, jakby sama nie była pewna, czy ma być to westchnienie demonstracyjne, czy też bardziej skrywane.
- Wasze imię, obywatelko?
- Pozwolę sobie zapytać, według jakiego prawa mam obowiązek podać swoje imię? Nie mogę mieć nawet pewności, kim jesteście.
- Ach, wybacz proszę nietakt - prychnął Mundurek - z moich wiadomości wynika, że zostałaś już poinformowana o urzędzie tego zacnego wilka o imieniu Zawilec - tu wskazał na mnie - musisz pochodzić z naprawdę daleka, jeśli nigdy nie słyszałaś o Watasze Srebrnego Chabra. Właśnie naruszyłaś jej granicę, dlatego naszym obowiązkiem jest dowiedzieć się, jaki cel ci przyświecał i kim jesteś.
- Waszym? - rzuciła z powątpiewaniem.
- Powtórzę zatem jeszcze raz, to samiec alfa, a to stróż. Ja jestem przedstawicielem służby porządkowej tej watahy. A zatem naszym. Wasze imię, obywatelko?
- Waszym? - rzuciła z powątpiewaniem.
- Powtórzę zatem jeszcze raz, to samiec alfa, a to stróż. Ja jestem przedstawicielem służby porządkowej tej watahy. A zatem naszym. Wasze imię, obywatelko?
< Etain? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz