Może i sytuacja, w której się znaleźliśmy była trochę krępująca, ale nie przeszkadzało mi to. Zaczęłam się śmiać z całej tej sytuacji. Conquest spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili zeszedł ze mnie, a ja stanęłam na cztery łapy. Czułam się inaczej, tak wspaniale. Nie reagowałam już na nic zimnym podejściem. Chyba wróciłam do starej mnie. Tej o wiele lepszej. Cieszyło mnie to. Miałam tylko nadzieję, że nie stracę znów bliskich mi osób. Kolejnej takiej rozłonki nie zniosłabym. Otrzepałam się ze śniegu i spojrzałam z uśmiechem na mojego towarzysza.
- Wszystko w porządku?
- Tak. To tylko mała stłuczka.- zaśmiałam się. Basior uśmiechnął się delikatnie. Wyszliśmy z zaspy i wróciliśmy do wodospadu.
- Mimo iż zamarzł, dalej wygląda pięknie.- powiedziałam rozmarzona. Conquest przytaknął z uśmiechem. Nagle do głowy wpadł mi ciekawy pomysł.
- Conquest?
- Tak?
- Co powiesz na to, byśmy ulepili bałwana?- spytałam z uśmiechem. Basior zaśmiał się i zgodził się ulepić ze mną bałwana. Razem z Conquestem przyszykowaliśmy trzy kule, które miały stać się bałwanem. Dzięki mojej mocy lodu przyszykowałam lodowy nos i kulki na oczu oraz guziki. Następnie znaleźliśmy idealne gałęzie na rączki. Po chwili bałwanek był już gotowy. Spojrzałam z uśmiechem na nasze arcydzieło. Był cudny.
- Świetnie się bawię.- przyznałam z uśmiechem.
- Ja również.- odparł basior. Odszedł kawałek dalej, a ja wykorzystałam chwilę. Ulepiłam niewielką kulę ze śniegu i rzuciłam w basiora. Conquest był odwrócony bokiem więc dostał w okolice grzbietu. Zaskoczony spojrzał na mnie, ale ja zdążyłam się odwrócić i udawać, że o niczym nie wiem. Na mój pyszczek wdarł się mały uśmieszek.
< Conquest? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz