Nie byłem specjalnie zdziwiony, kiedy Zawilec zaszedł do mojej jaskini któregoś wieczoru, swoją drogą, przerywając mi tym rytuał oczyszczania w promieniach księżyca, i powiedział, że od tego momentu na spotkania ze mną będzie przychodziła jakaś wadera. Robiłem to już co jakiś czas, więc wizyty pacjentów nie robiły na mnie wrażenia. Wtedy jednak alfa powiedział, abym uważał na słowa, gdyż Notte może być nieco nieprzewidywalna. Co miał na myśli, mówiąc to, to nie wiem, ponieważ odszedł, mając jakieś własne problemy na głowie.
Kiedy tylko (po czasie, ale tego to się akurat nie czepiam, gdyż sam do punktualnych wilków nie należę) wilczyca zjawiła się u progu mojej jaskini, wiedziałem, że terapia będzie trudna. Nie mówię tutaj o tym, że Notte była sprawą beznadzieją. Widziałem jednak coś w tych jej oczach, co sugerowało mi, że przy tym osobniku będę musiał się skupić na swoich słowach, ale też zmienić nieco podejście. Koniec więc z miłym, potulnym Vitale. Nie było to może profesjonalne, jednak miałem nadzieję, że zadziała. A jak coś, myślę, że Zawilec lubi mnie na tyle, że da mi drugą szansę, jak coś zepsuję. Taką przynajmniej miałem nadzieję.
Wysłuchałem wyjaśnienia wilczycy, uśmiechając się jak głupi do sera. Naprawdę. Lis. W spódniczce. Zimą. Na bogów, dajcie mi cierpliwość. Mimo to, pokiwałem łbem, kiedy Notte skończyła, udając, że rozumiem. Zamyśliłem się nawet na dłuższą chwilę.
— Hmm... Może jest chory? Nie powinnaś go tutaj ze sobą przyprowadzić? — spytałem, a kiedy zobaczyłem, że wadera chce odpowiedzieć, szybko odezwałem się ponownie — Ale skoro go nie ma, porozmawiamy o tobie. Wiesz na pewno, jak ważne w czasie terapii jest bycie szczerym. Z tego powodu, ustalmy sobie zasadę. Mówimy, co nam leży na sercu, nie ukrywamy niczego. Dobrze?
Nie zobaczyłem ani aprobaty na pysku towarzyszki, ani sprzeciwu, więc uśmiechnąłem się szerzej i kontynuowałem.
— A teraz, powiedz mi. Jak się dzisiaj czujesz? Czy spotkało cię ostatnio coś miłego? Coś złego?
< Notte? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz