Roan opuścił jaskinię z lekkim uśmiechem na pysku, nieco tajemniczym, ale zdecydowanie zadowolonym.
- I jak? - Usłyszał radosne pytanie, a jego wzrok padł na nadal tu obecną zieloną waderę. Nigdy by nie pomyślał, że ta będzie tu na niego czekać aż tyle czasu.
- Wygląda na to, że macie nowego stratega – odparł cicho.
Teraz Roan był częścią Watahy Srebrnego Chabra.
Alfa naprawdę wydał mu się przyjazny i otwarty na propozycje. Widać było, że wie, co robi, co tylko utwierdziło basiora w przekonaniu, że chciałby tu zostać nieco dłużej niż w innych stadach.
- Ekstra! - Ucieszyła się Kou, na co basior uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Potrzebujesz oprowadzenia po naszych terenach? Na pewno tak, w końcu jeszcze cię tu wcześniej nie było! Pokażę ci mnóstwo fantastycznych miejsc! - Rozkręciła się podekscytowana wilczyca, a Roan zaśmiał się cicho.
- Spokojnie i powoli. Wycieczka rzeczywiście pewnie mi się przyda – stwierdził, obrzucając spojrzeniem najbliższe otoczenie i zdając sobie sprawę z tego, że nie ma bladego pojęcia gdzie iść ani jak gdziekolwiek trafić. – Ale tylko o ile po drodze zapolujemy. Nie jadłem dziś śniadania – skrzywił się lekko, po czym spojrzał w wyjątkowo dziś czyste jak na środek zimy niebo. Słońce miało jeszcze długą drogę do przebycia, zanim nastanie południe. To dawało im mnóstwo czasu na zwiedzanie.
< Kou? >
- I jak? - Usłyszał radosne pytanie, a jego wzrok padł na nadal tu obecną zieloną waderę. Nigdy by nie pomyślał, że ta będzie tu na niego czekać aż tyle czasu.
- Wygląda na to, że macie nowego stratega – odparł cicho.
Teraz Roan był częścią Watahy Srebrnego Chabra.
Alfa naprawdę wydał mu się przyjazny i otwarty na propozycje. Widać było, że wie, co robi, co tylko utwierdziło basiora w przekonaniu, że chciałby tu zostać nieco dłużej niż w innych stadach.
- Ekstra! - Ucieszyła się Kou, na co basior uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Potrzebujesz oprowadzenia po naszych terenach? Na pewno tak, w końcu jeszcze cię tu wcześniej nie było! Pokażę ci mnóstwo fantastycznych miejsc! - Rozkręciła się podekscytowana wilczyca, a Roan zaśmiał się cicho.
- Spokojnie i powoli. Wycieczka rzeczywiście pewnie mi się przyda – stwierdził, obrzucając spojrzeniem najbliższe otoczenie i zdając sobie sprawę z tego, że nie ma bladego pojęcia gdzie iść ani jak gdziekolwiek trafić. – Ale tylko o ile po drodze zapolujemy. Nie jadłem dziś śniadania – skrzywił się lekko, po czym spojrzał w wyjątkowo dziś czyste jak na środek zimy niebo. Słońce miało jeszcze długą drogę do przebycia, zanim nastanie południe. To dawało im mnóstwo czasu na zwiedzanie.
< Kou? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz