Porozmawiać? Kim był ten basior? Kim był ten dziwny wilk i co oznaczały cienie nieznanych mi słów, które dostrzegłam w jego oczach, nie wiem dlaczego, przypominających obłąkane? Czy te oczy miały w ogóle jakiś wyraz? Nie wiedziałam. Cofnęłam się o krok. Z jakiegoś powodu poczułam chłód, który ogarnął mnie nagle, gdy patrzyły na mnie. Choć nie zdarza mi się to często, chciałam krzyknąć, odskoczyć, zawołać, żeby odszedł, żeby odwrócił wzrok. Co mnie do tego pchnęło? Nie wiedziałam. Być może złe przeczucie, sprawiające, że nie mogłam bez drżenia stanąć przed nim i zapytać o imię, czy w ogóle powód rozpoczęcia tej rozmowy.
A jednak wyczułam również coś innego, wręcz bijącego od tej dzikiej duszy. Nie mogę chyba nazwać tego inaczej niż tak prosto, przyjaźnią, którą poczułam się otoczona. Prawdopodobnie to sprawiło, że w końcu poszłam za nim z dziecięcą ufnością.
- Kim jesteś? - zapytałam niemal szeptem, gdy milczenie przedłużało się. Westchnął bezgłośnie, jakby nad czymś się zastanawiał.
- Przyjacielem twojego ojca - odrzekł cicho, a w jego oczach dało się odnaleźć coś, czego nie mogłam nawet nazwać smutkiem. Bardziej przypominało spojrzenie wprost z otchłani duszy straceńca. To był wzrok tego, kto tuż przed egzekucją otacza się duchowym murem, aby nie czuć i nie być świadomym. Zapamiętałam go już na zawsze.
Potem wymieniliśmy ledwie kilka zdań. Mam wrażenie, że ich nie zrozumiałam. Myślałam tylko o jednym, Haruhiko, znałam to imię. W tamtej chwili zwłaszcza to miało duże znaczenie. Chciałam odpowiedzieć mu coś, cokolwiek, co świadczyłoby o tym, że zwrócił się do właściwej osoby. Wcześniej chyba nawet coś zaplanowałam. Ale ostatecznie nie potrafiłam wymówić ani słowa.
~ Apostrofa do Haruhiko ~
Żegnaj, Haruhiko.
I ja Ciebie kochałem, choć nie wiem, jak nazwałby to uczucie ktokolwiek inny, ponieważ nie łączyło Cię ono z żadnym stanowiskiem, które są w stanie zająć otaczające nas istoty. Miłość jest bowiem zbyt prostym uczuciem. Mówi o przywiązaniu, o pożądaniu, o życzliwości, o mieszance hormonów podświadomie dzielących ją na sztywne kategorie. A Ty nie byłeś dla mnie jak brat, nie byłeś dla mnie jak znajomy obdarzony chociażby najbardziej demonstracyjną przyjaźnią, nie byłeś przedmiotem moich westchnień. Nie byłeś dla mnie ani jak ojciec, ani jak syn. Od początku stałeś się i do końca pozostałeś Haruhiko, tym kimś, kto przypominał jedyny płomień w nieskończonej ciemności. Mógłbym biec, szukać, nawoływać, ale ta ciemność otaczałaby mnie gdziekolwiek bym nie zaszedł, a drugiego takiego płomienia nie znalazłbym już nigdy.
To wielki dar, że mogłem Cię spotkać, pomimo że nigdy nie odważyłem się wprost tego powiedzieć. Być może chciałem, ale śmierć kończy wszystko. Na Waszym świecie nie ma już Wrotycza. Odszedłem zabierając ze sobą to, nawet jeśli nienaturalne, lecz bez wątpienia nieporównywalne z żadnym innym uczucie, które towarzyszyło mi podczas każdej rozmowy z Tobą i każdego spojrzenia w Twoje niezwykłe oczy. Pozostawię ci odrobinę jego cienia, nazwę to pamięcią. Bardzo chciałbym, żebyś pamiętał o mnie jeszcze, chociaż przez jakiś czas.
Na razie opiekuj się proszę tym, co po mnie zostało. Zostawiam Ci moją córkę, Mundusa i wszystko, co kiedyś powstanie na gruzach naszej Ligi Beżowej Ziemi.
A potem? Potem jeszcze to powtórzymy, zobaczysz.
Siedzieliśmy na jakiejś cichej polanie. Przez chwilę patrzyłam na towarzysza z wyczekiwaniem. On jednak zdawał się już mnie nie widzieć. Patrzył gdzieś w przestrzeń ślepym wzrokiem, jakby czegoś uważnie nasłuchiwał. Jakby starał się przywołać coś z odmętów uśpionej pamięci. Wreszcie odwrócił wzrok od nicości, a nasze spojrzenia spotkały się.
< Haruhiko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz