Szliśmy teraz wolno, mój umysł zajęty był niemal całkowicie przetwarzaniem i próbowaniem zrozumienia tego, co przed chwilą usłyszałem od... przyjaciela? Tak z pewnością mogłem nazwać tego wilka. Wydaje się, jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi już od bardzo dawna, choć przecież znamy się tak krótko w porównaniu do tego czasu, który we wszystkich swoich nieudolnych próbach określania otaczającej nas skończoności nazywamy życiem.
Powróciły do mnie wspomnienia z naszych pierwszych spotkań. Od pierwszych chwil bowiem zrozumiałem, że mam przed sobą kogoś zupełnie innego, niż większość wilków, które kiedykolwiek znałem. Zapewne podświadomie czułem to już wcześniej, ale dopiero teraz zauważam pewne podobieństwa, które jednak równocześnie podkreślają różnice między nami. Być może po części dlatego stał mi się tak bliski.
"Wrotycz, zastanów się zanim postanowisz mu zaufać, jako że nie wiemy skąd tak dobrze zna śmierć. Bo jeśli nawet nie z grupy, o której tak wiele nam mówił, na pewno również nie z opowieści..." przypomniałem sobie wyraźnie słyszane w czasie teraźniejszym przez dobrą nadal pamięć słowa. Jaką cholerną były prawdą. A jednak świadomość ich trafności nie zniekształcała zupełnie mojego spojrzenia na basiora. To Haruhiko, którego dobrze znam i... rozumiem. I któremu za wszelką cenę chciałbym to powiedzieć. Pomimo iż drogi, którymi biegnie jego umysł są dla mnie obce, pomimo naszego innego podejścia do świata, istnienia i całokształtu rozumienia rzeczywistości. Pomimo iż nigdy nie układaliśmy tych samych słów, nawet jeśli ich znaczenie miało być takie samo.
Odetchnąłem głębiej, dając drugiemu wilkowi i sobie czas na chwilę zastanowienia. Miałem nadzieję, że zlituje się nade mną i nie przerwie jej, również odpoczywając choć przez moment po tych wszystkich trudnych zdaniach, które usłyszał i które sam wypowiedział. Możliwym było, że rozumiał to, czego potrzebowałem. To dawałoby mi podstawy do podważenia jego dotychczasowego spojrzenia na siebie, była nawet chwila, w której chciałem zatrzymać się, spojrzeć mu w oczy, powiedzieć stanowczo, że hej, Haruhiko, obraz wilka, którego reprezentujesz, nie jest dokładnie taki, jak ty sam! Byłem tego niemal pewien, chociaż to tylko ja, Wrotycz, który jest jedynie prostym szeregowcem (znów szeregowcem, po wszystkich trudnościach, które przeszedłem by opuścić stanowisko omegi) i nie zna się na tym, co kryje się w myślach innych stworzeń. A jednak tym razem mogłem powiedzieć, że widzę to coraz lepiej, z każdym dniem, który spędzamy wspólnie.
Nadal jednak szliśmy w milczeniu, którego nie przerwał Ani Haruhiko, ani ja. Szliśmy, wciąż szliśmy, a po pewnym czasie tej świdrującej ciszy czułem się coraz gorzej. Teraz naprawdę chciałem, by ktoś lub coś ją przerwało. Cokolwiek, mogliśmy spotkać cały oddział wrogich wilków, byle tylko nie skazywać się na narastający, coraz silniejszy niepokój i przygnębiające zdenerwowanie wywołane wszystkimi kłębiącymi się w głowie myślami.
- Wracajmy. Nikogo tutaj nie ma - rzuciłem w końcu głucho, nie czując potrzeby dalszego tłumaczenia mojej decyzji. Tak właśnie zakończyła się nasza szczera rozmowa. Wiedziałem, a przynajmniej miałem nadzieję, że mój towarzysz doskonale zrozumie, dlaczego chciałem uciec od niej jak najdalej. Tak miał się skończyć ten obchód terytorium. Nie zamierzałem jednak zawrócić, dopóki nie usłyszę wyraźnej zgody basiora.
- Zatem wracajmy - zwolnił kroku - idziesz?
- Tak - odwróciłem się gwałtownie. Zatrzymałem się, na chwilę zamknąłem oczy i upewniwszy się, że to co działo się w mojej głowie uspokoiło się trochę. Ruszyłem wolnym krokiem, pozwalając sobie nawet na uśmiech, który mi samemu wydał się nieco niepokojący.
Ciąg dalszy tej historii zawarty jest w opowiadaniu od Haruhiko.
Ciąg dalszy tej historii zawarty jest w opowiadaniu od Haruhiko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz