Oberwałem w grzbiet śnieżką. ŚNIEŻKĄ. Spojrzałem na Aisu, która siedziała tyłem. Ah, a więc tak się bawimy. Uśmiechnąłem się niecnie, po czym cichutko wskoczyłem za zaspę, która sprawiała idealne ukrycie. Tuż za podłużną zaspą śniegu ciągnął się jakby rów, a więc całość wyglądała jak pseudo okopy. Z ekspresowym tempem przygotowywałem amunicję. Aisu niepewnie obróciła się w moją stronę, zdezorientowana ciszą i brakiem reakcji z mojej strony. Gdy tylko nawiązała kontakt wzrokowy z moimi lekko wystającymi znad rowu oczami, było już za późno na reakcję. Automatycznie dziesięć śnieżek wyleciało z moich okopów w jej stronę, jedna po drugiej. Wadera z lekkim piskiem padła na lód w akcie próby samoobrony. Wielce radosny skoczyłem przednimi łapami na najwyższą krawędź rowu i zacząłem się śmiać. Wadera z dziwną miną leżała płasko na lodzie, cała ośnieżona. Wyskoczyłem z okopów i z troską pomogłem jej wstać i otrzepać się ze śniegu.
- Biedna. - powiedziałem lekko troskliwym głosem, ciągle się uśmiechając. - Padła ofiarą szeregowca.
- Tego się nie spodziewałam. - zaśmiała się.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. - także lekko się zaśmiałem, po czym oparłem głowę o Jej bark, wpatrując się w lód. Było takie mięciutkie, że aż zamknąłem oczy.
< Aisu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz