Pomyślałam sobie, że ten ptak to ogólnie rzecz biorąc jakiś oszołom. Nie dość, że brzydki jak noc listopada z tą swoją chudą sylwetką, długim i cienkim dziobem, wielkimi, acz pustymi i raczej niezdradzającymi większego intelektu oczami i piórami w jakiś brzydkim, wyblakłym, niebieskawym kolorze, przez które zdawał mi się być z jakiegoś powodu całkiem łysy, to jeszcze posiadał tak niezwykle irytujący charakter. Ile on ma lat, pomyślałam. Nie wyglądał na szczególnie starego, ale osobowość to miał jakiegoś dziadka. Taki poważny, skupiony na formalnościach. Owszem, nie znał mnie jeszcze, ale mógłby być trochę milszy, wtrącić jakiś żarcik czy zarzucić fajnym tematem. Już mi się zdawało, że prędzej do zabawy nakłoniłabym tego dziwnego duszka w rogu jaskini, niż czaplowate zwierzę. Westchnęłam. To jakiś dom wariatów.
- Czy mogę go zjeść? - zwróciłam się do białego wilka, który w porównaniu z ptakiem nagle wydawał mi się o wiele bliższy.
Ten podskoczył na swoim miejscu, przestraszony pytaniem, w dalszym ciągu jednak musiał mówić za niego pyskaty przyjaciel:
- Zostałabyś oczywiście ukarana.
- Z jakiej racji? Wiedz, że zjadłam już niejednego ptaka, czy chcesz mnie w związku z tym zamknąć?
- Myślisz, że możesz na mnie zapolować tylko z racji mojego gatunku, a to tak nie działa. To, można nawet rzec, rasistowskie.
- Uważając, że jakkolwiek się różnisz od innej zwierzyny i akurat ciebie nie można zjeść, sam jesteś rasistowski - prychnęłam.
- Co? - powiedział, po czym westchnął zrezygnowany - Ta rozmowa nas do niczego nie zaprowadzi. Zdradzisz swoje imię obywatelko, czy chcesz zostać w trybie natychmiastowym wydalona z tych terenów i pozbawiona możliwości powrotu?
- Żadna obywatelko, bo ja do was nie należę. Chyba, że widzisz mnie jako obywatelkę tego świata, ale to już grubsza filozofia.
- Ostrzegam cię.
Machnęłam głową na znak obojętności.
- Ale o co tobie chodzi, ja tylko poprawiam twój błąd. Co do pytania, mam na imię Etain.
Po co robić sobie wrogów, pomyślałam. Zwłaszcza jeśli mają całą watahę na zapleczu.
- A ty jesteś...? - dodałam zaraz.
- Mundus - odpowiedział chłodno.
Jakoś nie kusiło mnie, żeby tradycyjnie dodać wzmiankę o tym, że miło mi było poznać. Zastanawiałam się, co zrobi teraz, kiedy już wyciągnął ode mnie taką mało wnoszącą informację, na której jednak dziwnie mocno mu zależało. Nie mając już nic ciekawego do dodania, zamilkłam w niepozbawionym ciekawości oczekiwaniu na następny ruch mojego rozmówcy.
< Zawilec? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz