wtorek, 29 stycznia 2019

Od Vitale CD Kivuli

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to, co obserwowałem, zniknie tak szybko. W jednej chwili obserwowałem to, co jak sądziłem, było wilkiem, a w drugiej już podnosiłem się z miejsca, tracąc obiekt zupełnie z oczu. Miałem już zejść na dół i zbadać teren, kiedy to usłyszałem za sobą głos. Nieznany, jakich wiele w tym miejscu. W końcu byłem członkiem watahy od tak krótkiego czasu, że wszystko, co widziałem, mogłem określić mianem "nieznanego". I mimo, że byłem na to przygotowany, wadera zaskoczyła mnie. O wiele bardziej, niż bym tego chciał.
— Akuku, cwaniaczku.
— Na ogon Sariela! — zawołałem, niby nadaremnie wzywając jedno z wyższych bóstw mojej religii. Wyjaśniłem sobie takie zachowanie faktem, że szarpnęły mną emocje tak silne, że nie mogłem się przed tym powstrzymać. Szybko jednak zaśmiałem się szczekliwie i obejrzałem przez ramię na ciemną wilczycę z białym futrem na wzór włosów, przypatrującą mi się uważnie. Nie mogłem wyczytać z jej pyska zbyt wielu emocji, chociaż zdawała się odczuwać satysfakcję związaną z przyłapaniem mnie na gorącym uczynku. Wyczyn wybitny może nie był, lecz niech się cieszy z nawet tak małych rzeczy.
— Ładnie to tak straszyć innych? — spytałem z uśmiechem. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Może była ona cicha, lekko nieśmiała, lecz była. To najważniejsze.
— Podglądać innych też?
— Ja robię to w ramach badań. Vitale, swoją drogą — wyprostowałem się i wypiąłem pierś — Najlepszy, najmądrzejszy, najskromniejszy, najprzystojniejszy i najwspanialszy psycholog w tej watasze. Pewnie też jedyny, ale kto by się tym przejmował!


< Kivuli? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz