- Jestem najszczęśliwszą matą na ziemi, usłyszałam pierwsze słowa swojej córeczki. - Wstałam na równe łapy, Cleo uniosła swój łeb ona tylko piękniała w oczach. Odeszłam parę kroków ta spojrzała na mnie niepewnie.
- No chodź, prosto do mamusi. - Zachęciłam ją słowami.
- Luno, nie jestem pewny czy sobie poradzi... ma dopiero niecałe dwa dni... - Odezwał się Lenek.
- Zaufaj mi, wierze w nią. Jest zdolna w przyszłości będzie kimś. - Spojrzałam na niego ciepło, jednak zaraz potem się opamiętałam i skupiłam na samiczce, która próbowała postawić swoje pierwsze kroki. Waderka zaczęła niepewnie wstawać, lekko trzęsły się jej łapy, ale to jej nie przeszkadzało. - Chyba da radę. - Andrei wszedł do jaskini i spojrzał na małą.- Dzięki za miłe słowa. - Odezwałam się nie tracąc wzroku z Cleo.
- Wyglądasz o niebo lepiej niż ostatnio.
- Tak, wróciłam do formy. Dzięki za troskę.
- Uśmiechnęłam się lekko.
- Hej, Patrzcie na Cleo... - Mundus, przyglądał się jej z uwagą.
Samiczka, stała już o własnych siłach lekko się chwiała. Postawiła pierwszą łapę, wychyliłam łeb chciałam być pewna, że do sobie radę. Byłam gotowa skoczyć i złapać ją przed upadkiem, lecz mała dzielnie postawiła łapkę, zaraz po niej poszła następna. Wyrobiła sobie rytm, szła teraz do mnie dzielnie. Dosłownie krok przedemną zachwiała się, szybki ruch ogon złapał ją żeby nie upadła tak brutalnie na ziemię, byłam z niej dumna.
- Dobrze, księżniczko. Koniec na dziś jutro te będziesz miała czas na naukę. - Zaśmiałam się.
< Lenku ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz