Skinęłam w milczeniu głową.
- Pójdę na polowanie - stwierdziłam po chwili.
Zauważyłam, że basior chce coś powiedzieć, ale zaniechał pomysłu.
Wyszłam z jaskini i zaczęłam powoli biec. Biegłam blisko strumienia. Nagle usłyszałam plusk. Warknęłam głucho i rozejrzałam się. A, że nic nie zauważyłam biegłam dalej.
I wtedy usłyszałam głos:
- Zdaję mi się, że kiedyś byłaś ostrożniejsza.
Odwróciłam się. Na sporym kamieniu stała wydra. Jej mokra sierść błyszczała w świetle księżyca.
- Lyra! - wykrzyknęłam. - Gdzie byłaś tak długo?
- W pobliżu.
Wskoczyła do wody i podpłynęła do mnie.
- Na północ stąd jest ranny łoś.
Wydra zanurkowała i zaczęła płynąć. Ruszyłam za nią. Po 10 minutach drogi zobaczyłam łosia. Było to młode ciele. Zabiłam je lodową strzałą tak szybko, że nawet nie poczuło. Zrobiłam z wody nosze i położyłam na nich zdobycz. Jednak choć pomagała mi siła księżyca ledwo uniosłam je magią.
- Pomożesz?
Lyra pokiwała głową i razem ze mną zaczęła tkać wodę. Ruszyłyśmy w drogę powrotną. Kiedy doszłyśmy sama zabrałam łosia do jaskini, a Lyra została między wodą a jasknią.
- Proszę - powiedziałam do Rivena.
Zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posiłku (z łosia jeszcze nieco zostało) basior zapytał się mnie.
- Kim jest ta wydra?
- To moja przyjaciółka - Lyra.
Moja znajoma wybiegła przed jaskinie i powiedziała:
- Znikam. Do swojej jamki nad strumieniem. Będziesz wiedziała gdzie mnie szukać.
Puściła oczko i zniknęła w wodzie strumienia.
- Prześpij się - powiedziałam do Rivena.
Położył się, a kiedy byłam pewna, że zasnął sama zaczęłam drzemać.
< Riven? Przegapiłam twoje opo, sorki >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz