- Alekei'u? - krzyknąłem jeszcze. Ostatni raz. Gdy nabrałem powietrza, by jeszcze raz zawołać, nagle stanąłem jak wryty.
Stałem na granicy Lasku. Niedaleko mnie, las robił się jakby ciemniejszy, większy i dzikszy. Drzewa nie były tak zielone jak tutaj a z ziemi wystawały nieliczne korzenie.
Popatrzyłem w tamtą stronę. A tam, stała niezwykła wadera. Bez słowa patrzyła na mnie, stojąc kilka metrów dalej. Miała ciemne futro, zupełnie tak jak ja. Jej oczy były złote.
Staliśmy tak dobrą chwilę. Nic nie mówiliśmy. Już chwilę wcześniej zupełnie zapomniałem o Alekei'u. Zresztą, nie bardzo mnie wtedy obchodził.W pewnej chwili, wadera odwróciła się szybko i skoczyła w kierunku ciemnego, ponurego lasu. Uskoczyła gdzieś, w krzaki i zniknęła. Niewiele myśląc, podążyłem za nią.
< Alekei'u? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz