- Co się tu dzieje? - zapytał zdezorientowany Alekei.
- Przede wszystkim - syknął wściekły Mundus - nie powinno cię to obchodzić. Po drugie: cofnij się natychmiast o pięć kroków.
- Niby czemu? - warknął basior.
- Bo jesteś zbyt delikatny, by przekonać się co będzie jeśli tego nie zrobisz - odciął się ptak.
- Ty mi grozisz?! - krzyknął Alekei.
- Ostrzegam... zresztą nie mam teraz siły na kłótnię. Nie z tobą - popatrzył na wilka z politowaniem.
- Mundusie... - wtrąciłem niepewnie - może lepiej nie traćmy czasu na takie utarczki. Bo zaraz dojdzie do bójki.
- To by raczej było szybkie spacyfikowanie agresora - zadrwił Mundus - tymczasem, nie będę tracił na was czasu. Matylda nie może się denerwować.
Odeszli, zatrzymując się na łące nieopodal i kontynuując beztroską rozmowę. Alekei dyszał ze zdenerwowania.
- Przepraszam za niego... - próbowałem wytłumaczyć ptaka - on chyba przy tej czapli... Alekei'u...
Wilk znowu przemienił się w dziwną zjawę. Nagle, tchnęło od niego lodowate powietrze.
- Lepiej z niem nie zaczynać. Prędzej, czy później się zemści.
- Nie oczekujesz chyba ode mnie, że będę bał się czapli?! Szarej, czy niebieskiej - mruknął oschle.
< Alekei'u? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz