- Beryyylu... - spuściłem łeb. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Wilk stał wyprostowany, kilka metrów przede mną. Wyglądał naprawdę groźnie. Nigdy jeszcze aż tak się go nie bałem. Nigdy się go jeszcze nie bałem...
Nie odzywał się. Myślał. W końcu ciszę przerwała Eclipse.
- To było chwilowe... Berylu, nie był sobą! - uśmiechnęła się prawie niezauważalnie.
Basior delikatnie poruszył głową, przenosząc swój dumny wzrok na Eclipse. Wadera spoważniała. Również spuściła łeb. Chyba nie wiedziała już, jak ratować sytuację.
Powieki Beryla zadrżały. Przez chwilę, pomyślałem, że przez ostatnie wydarzenie stracił zmysły. Już zbyt długo nie wypowiedział ani słowa.
Powoli poruszył przednią łapą. Zrobił kilka kroków, zbliżając się do mnie, z szeroko otwartymi oczyma. Sytuacja zrobiła się napięta. Myślałem, nad wycofaniem się do lasu by nigdy już tu nie powrócić i zamknąć ten rozdział w moim życiu.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz