piątek, 12 czerwca 2015

Od Izayi Do Lenka

Wychodząc z mojej jaskini zgłodniałam. Udałam się więc w nieznanym kierunku myśląc, że na coś natrafię. Jak się okazało, natrafiłam. Zapach był niebiański! Zaczęłam iść za zapachem. Po kilkunastu minutach stanęłam na pagórku. U podnóżach pagórka stało małe stadko Jeleni Wirginijski które składało się z potężnego przywódcę, dwóch młodych jeleni, kilka około jedenaście saren i trzy młode. Ułożyłam się na pagórku wypatrując zdobyczy. Po kilku minutach kiedy już wypatrzyłam idealną łanię na moje nieszczęście wiatr powiewał moje futro oraz zapach w kierunku stada. Stado to wyczuło i uciekło. Wstałam i zaczęłam za nim biec jednakże byłam zbytnio osłabiona. Po kilku chwilach biegu ze zmęczenia stanęłam w krzakach. Na moje szczęście stado również się zatrzymało. Pewnie myślało, że zagrożenie odeszło jednakże się mylili. Zaczaiłam się w gąszczu na moją już dawno upatrzoną łanię i czekałam. Czekałam tak przez dobre kilkanaście minut. W końcu łania podeszła bliżej krzaków w których się kryłam a wtedy wyskoczyłam prosto na jej kark. Niestety nie zadałam ostatecznego ciosu przez co łania zaczęła krzyczeć. Wtem ujrzałam ogromnego samca który szarżował w moją stronę. W ostatnim momencie wypuściłam łanię ponieważ w innym razie jeleń mógłby mnie staranować. Stanął przede mną i zaczął wierzgać oraz szarżować swoimi porożami. Skuliłam się i zaczęłam warczeć. Jeleń widząc to zaczął coraz bardziej szarżować aż w końcu dotknął mnie. Zadał mi kilka obrażeń, powierzchownych ale straszliwie bolących. Wtedy zza krzaków wyskoczył czarny wilk. Skoczył na jelenia i zaczął wgryzać się w jego kark. Jeleń długo z nim walczył jednakże po chwili padł na ziemię. Wilk zadał krytyczny cios który zabił jelenia. Stado rozbiegło się w różne strony. Nagle na ziemi ujrzałam karmazynową ciecz. Wtedy usłyszałam zmartwiony głos
- Jesteś ranna...
Uniosłam wzrok a dopiero później głowę. Ujrzałam przystojnego, ciemnego basiora który mi się przyglądał
- Chodź, pomogę ci... - Powiedział kucając przy mnie
Złapał mnie za kark po czym włożył na swój grzbiet. Wzdychnął po cym zaczął iść
- A co z jeleniem?
- Poczeka, teraz to ty jesteś ważniejsza. A tak poza tym, jestem Lenek, a ty?
- Izaya...
Zaburczało mi w brzuchu
- Słyszę, że jesteś głodna
- No trochę... Tss, ała! - Złapałam się za klatkę piersiową przymykając oczy
- Jeleń poważnie cię zranił... - Powiedział po czym zaczął biec
Biegliśmy dosłownie chwilę dopóki nie dotarliśmy do jakieś jaskini. Basior wszedł ze mną do środka kładąc mnie na "posłaniu". Leżałam na lewym boku rozglądając się wokół. W końcu zapytałam
- Gdzie jesteśmy?
- U mnie w jaskini - Podszedł do mnie trzymając coś w pysku
<Lenku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz