Keria się lekko zmieszała, ale zaraz się opanowała.
- Jesteś synem Alf? - Spytała spokojnie truchtając obok basiora, choć nadal nie darzyła go ufnością.
- Tak, mam też brata.
- Hmm... To fajnie.
- Nie miałaś rodzeństwa? - Spytał wilk spoglądając na nią jednym okiem.
- Miałam... Ale nie mogłam się z nikim dogadać z mojej rodziny.
- Dlaczego?
- Bo byłam inna. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem, nie wyobrażała siebie jako typowego ponuraka, paprającego się czarną magią. Nie to nie było dla niej. Jej brakowało radości... - Ale czuje się normalna będąc tu... I to że jesteś demonem nie znaczy, że jesteś groźny. Wystarczy że będę w pobliżu jakiegoś zbiornika wodnego i się uchronię... Ale nie rozmawiajmy o tym. Poza tym nie musisz się o mnie martwić. - Powiedziała z uśmiechem, mimo że rany nadal trochę krwawiły piekąc.
- Mogę ci jakoś pomóc? - Spytał wilk a samica pokręciła głową.
- Nie, sama sobie poradzę, jestem samowystarczalna, ale byłabym wdzięczna gdybyś mnie zaprowadził na jakąś rzekę. Tam się zregeneruję i wszystko będzie w porządku... Rozumiesz chcę wyglądać dobrze gdy twoi rodzice mnie przyjmą do watahy. - Powiedziała truchtając obok samca do którego nadal darzyła małą nieufnością.
<Alekei? Wybacz, że takie krótkie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz