Kiedy Jaskier odszedł wzdychnąłem przeciągle po czym mruknąłem
- W końcu odszedł... Długo już nie mogłem być taki milutki
- Ale mógłbyś nad tym popracować - Burknął Oleander
Przewróciłem oczami
- Przesadzasz... Idziesz zapolować?
- Nie, dzięki...
- Dobrze jak chcesz... - Powiedziałem po czym odbiegłem truchtem
Po około trzydziestu pięciu minutach upolowałem dorodnego dzika. Był u nas rzadko spotykany za to smaczny. Oblizałem się łakomie po czym wtopiłem w jego twarde ciało swoje kły i pazury. Powoli, rozkoszując się jego śmiercią, konsumowałem go. Nagle usłyszałem jakieś dźwięki. Dochodziły ni z daleka, ni z bliska. Niezbyt rozpoznałem te odgłosy więc przemieniłem się w demona. Warknąłem po czym zacząłem biec w kierunku odgłosów. Po kilku chwilach znalazłem się przy Skale Wielkiego Huka. Przeskoczyłem przez roślinność po czym wpadłem na kogoś. Przygniotłem tego kogoś do ziemi. Roztwarłem szczęki oraz oczy a wtedy ujrzałem dwie postacie pod swoim ciałem - Jaskra oraz Mundusa. Pokręciłem głową nie dowierzając. Nagle usłyszałem
- Złaź ze mnie ty psie! - Był to Mundus
Po chwili się ogarnąłem. Zszedłem z nich i przemieniłem się. Spojrzałem się po obecnych towarzyszy po czym spytałem
- Co tu się dzieje?
<Jaskier?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz