Keria wędrowała przed siebie nucąc coś radosnego. Do południa były jeszcze 2 godziny, a wilczyca przeszła już całkiem sporą część swojej drogi. Poczuła jak zaburczało jej w brzuchu. Nic nie jadła wczorajszego dnia, więc dziś przydałoby się coś wszamać. Keria rozejrzała się po okolicy, łąki, lasy. Szła dalej przed siebie nasłuchując i obserwując otoczenie w poszukiwaniu pożywienia. Weszła w las gdy nagle na trawie zobaczyła kilka puszków które gubiły teraz zające bo zimie. Wilczyca zaczęła węszyć i w oddali dostrzegła kilka zająców. Przybliżyła się troszeczkę i rzuciła się sprintem w stronę zwierzyny. Biegła dosyć długo słysząc szum wody. Nie zwróciła na to uwagi ponieważ była za bardzo skupiona na swojej ofierze, która wbiegła w krzaki oraz na które poleciała Keria czując jak coś rozdrapało jej skórę. Dopiero po chwili dostrzegła, że zaplątała się w krzewy róż. Starała się powoli wyjść, ale przez to jeszcze bardziej się kaleczyła. Rozejrzała się po okolicy, obok był wodospad a po drugiej stronie rzeki przechadzał się jakiś wilk. Dziewczyna przestała się ruszać i wykorzystując iluzję zamaskowała się. Wilk był raczej spokojny i chyba nie stanowił dla niej większego zagrożenia. Usunęła więc iluzję i krzyknęła do wilka.
- Hej ty! - Krzyknęła próbując przy tym wyskoczyć z krzaków co nie było dobrym pomysłem bo krew i tak z każdą chwilą coraz bardziej wsiąkało w jej czarne futro. Keria właściwie znajdowała się w środku krzewów z różami, więc obojętnie czy poszłaby w jedną czy w drugą stronę, to i tak bardziej by się pokaleczyła. - Pomożesz mi? - Ponownie krzyknęła gdy wilk dostrzegł ją w krzakach. Raczej nie chciała się spotykać z tym samcem, ale tylko on mógł jej teraz pomóc. Jeśli tylko jej pomoże to znając życie zaraz od niego ucieknie. Nie potrafiła ufać basiorom, przekonała się, że wcale nie są tacy mili... Będzie czekała ją kąpiel, a nie obiadek, który ją w to wszystko wplątał.
<Alekei? Pomożesz jej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz