- Bardzo brzydki szczeniak. Szaro-bury. Nie jest nawet czarny, ale brudno-brązowy, jeśli można to tak nazwać. Ma duże uszy i krótki pysk. I uszy mu klapią. I dziwny ma ogon. A sierść to w ogóle szkoda gadać. I pewnie niezbyt mądry. Nie odzywa się prawie wcale. Niby jest chudy, a jak chodzi na swoich grubych nóżkach, to wlecze brzuch prawie po ziemi, zamiatając po niej ogonem przy co drugim kroku. Ohyda. Przyzwyczaiłem się. Jak już wlokę się przez tereny WWN, wszyscy patrzą się na mnie jak na kalekę. Albo tylko mi się tak wydaje. I pewnie myślą, nie za bardzo im się udał ten szczeniak. Na dodatek tylko jeden... W sumie, nie jestem aż taki brzydki. Myślę, że byłem, ale wcześniej. Wybacz, Mundusie. Muszę to wreszcie z siebie wyrzucić.
- Mi to nie przeszkadza - uśmiechnął się ptak.
- Nie jestem aż tak brzydki. Nie mam zbyt krótkiego ogona, nie mam nazbyt chudych i długich jak patyki nóg. Mam dobrze zbudowane łydki.
- Będziesz dobrze skakać - wtrącił w zamyśleniu ptak.
- Mam ładne oczy. Zielone... Oleander ma błękitne. Jak ty.
- Ja mam bordowe.
- Co z tego, że Oleander ma bardziej puszyste futro, a Alekei gęstsze. Oleander jest pełniejszy ode mnie, ale ja jestem wyższy.
- Mamoo! - krzyknąłem, wchodząc do jaskini - czy jest we mnie coś niezwykłego? Nienormalnego? Jak w... tych...
- Ach, Jaskierku! - roześmiała się matka - Alekei i Oleander mają moce, a ty ich nie masz. Oleander jest śnieżno biały, a Alekei czarny jak smoła. A ty jesteś bury. I to cię czyni niezwykłym.
Ciekawe pocieszenie. Postanowiłem udać się w odwiedziny do moich rówieśników.
< Alekei'u? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz