- Odpocząć? A ja tu przyszedłem, żeby cię przypilnować - zaśmiałem się - bo, jak cię znam, nie będziesz czekał długo z zemstą na tych biednych ptakach.
- Biednych ptakach... - prychnął - widocznie słabo mnie znasz. Nie chcę zawracać sobie teraz głowy kimkolwiek. Nawet tobą.
- Jak chcesz. Jednak posiedzę tu jeszcze z tobą.
- Po co? - warknął Alekei podnosząc głowę.
- Bo tak mi się podoba. Jak nie chcesz, nie musisz zwracać na mnie uwagi. Nie musisz silić się też na specjalną uprzejmość - zachichotałem. Wilczur machnął ogonem, wbijając wzrok w dal. Usiadłem na brzegu i zrobiłem to samo. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Alekei zamknął oczy. Nie wiem, dlaczego wtedy nie odwróciłem się i nie odszedłem. Chyba pojawiła się we mnie dziwna przyjemność z drażnienia basiora. Westchnąłem, uśmiechając się.
- Możesz już iść? - mruknął, otwierając oczy i wbijając we mnie swój lodowaty wzrok. Nie odpowiedziałem. Znałem Alekei'a przez całe życie i nie przeszkadzały mi już jego "humory". Było w nim jednak coś tak dziwnego, co doprowadzało mnie do przerażenia. Szczegulnie, gdy czułem na sobie jego wzrok. Tego nie potrafiłem zrozumieć.
< Alekei'u? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz