- Nie mogę jej tak zostawić! - krzyknąłem, zrywając się z miejsca - Mundus, zostań tutaj i pilnuj małej. Ja lecę za Luną!
- O nie! Chcesz mi rozkazywać?! - Mundus jednym skokiem znalazł się przy mnie, podstawiając mi nogę. Runąłem jak długi na ziemię.
- Chciałbyś... - syknął - ja idę za nią, a ty siedzisz z dzieckiem. Wykonać!
Zanim zdążyłem podnieść się z ziemi, ptak zniknął mi z oczu.
Usiadłem na kamieniu, myśląc o nastałej sytuacji.
Po chwili bezczynnego siedzenia, doszedłem do wniosku, że Mundek nadal pilnuje Andreia. Po ostatnim incydencie, kiedy to Andrei naraził się Berylowi i Eclipse, Mundus poczuł się bezkarny. Wiedział, że gdy tylko Andrei popełni choćby najmniejsze wykroczenie, Beryl może wyrzucić go z WSC.
Po chwili, usłyszałem pod jaskinią głośny, przestraszony głos Luny.
< Luno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz