niedziela, 26 grudnia 2021

Od Mino - ''Zawsze dwóch ich jest"

Coraz częściej przebywał sam. Luka od rana do późnego popołudnia biegał i poznawał każdego wilka w watasze. Mino nie spodziewał się, że jego brat może tak bardzo potrzebować obecności innych wilków, ale czemu właściwie miałoby go to dziwić. Byli zwierzętami stadnymi, tak ich urządziła matka natura.
- Wyjdź wreszcie się z kimś zapoznać – Luka pacnął młodszego wilczka łapą w głowę, a ten skrzywił się z niesmakiem. Nie miał ochoty. Szczeniaki zawsze były dla niego niemiłe, nie był dość silny, by im się przeciwstawić, a ostatnie czego chciał to kolejna nieprzyjemna konfrontacja, która skończy się nadwyrężoną psychiką.
- Podziękuję – odparł cierpko i zwinął się na legowisku z jeleniej skóry. Co by nie mówić, inne wilki bardzo się nimi zaopiekowały. Ale coś nie pozwalało Mino myśleć, że są naprawdę bezpieczni.
Tak minął pierwszy tydzień bez nowych znajomości. Otoczony duszami nie czuł się samotny, choć zawsze z utęsknieniem oczekiwał powrotu tej jednej, najbliższej jego sercu. Czy to nie dziwne, że z bratem pasowali do siebie jak dwie połówki jabłka, którym miłosierny los pozwolił razem współistnieć? Mino miał wiele czasu na przemyślenia, a bardzo lubił rozmyślać. Nie wiedział jak wygląda otaczający go świat, ale starał się nadrabiać to wyobraźnią, której granice są, jeśli nie nieskończone, to bardzo odległe. Liść jest czasem owalny, czasem podłużny, z brzegiem gładkim, ząbkowanym lub karbowanym. Nie potrafił wyobrazić kolorów, a i tak miał szczęście, bo w przeciwieństwie do Luki znał chociaż odcienie bieli, czerni i szarości. Po dodaniu pozostałych zmysłów to było już naprawdę wiele i pomagało młodemu wilczkowi w odbieraniu otoczenia. Z jaskini wreszcie wywlokła go ciekawość, która zdominowała tlącą się jeszcze gdzieś z tyłu głowy niepewność. Promienie słońca padały na niego z przodu, co przy uwzględnieniu ptasiego gwaru w koronach drzew i odległego echa wilczych rozmów dawało praktycznie pewność, że było około południa. Zresztą, Luki znów nie było w domu, co najpewniej oznaczało, że jest dzień. Wilczek ostrożnie stawiał kroki w miękkim śniegu, czując jak na nosie lądują mu raz za razem płatki śniegu. Za nim szły trzy albo cztery dusze, które zwabiła latarnia na jego szyi. Nie działo się to pierwszy raz, a ten jasny, bezkształtny płomień zamknięty w lampionie był również jedynym źródłem światła dla niewidomego Mino. Lecz, na co mu się zdało to światełko w bezkresnej ciemności poprzecinanej jedynie cieniami żywych i umarłych? Kroczył po materialnej ziemi, a widział strzępy obu równoległych sobie światów. Mimo, że brzmi to na skomplikowane, on żył tak od zawsze i zdążył się do tego przyzwyczaić, a nawet rozróżniać, które dusze zdążyły już opuścić ten ziemski padół. Bez brata u boku czuł się niekomfortowo. On pewnie wyczuł już jego emocje, ale mógł nie zwrócić uwagi na te subtelne sygnały. Mino czuł, że Luka dobrze się bawi i jest szczęśliwy, a to go uspokoiło. Jest bezpieczny, żaden głupi pomysł nie wpadł mu na razie do głowy. Odetchnął, po czym z uniesioną do góry głową począł brnąć dalej przez śnieg.
Dusza. Dziwna, niepodobna do żadnej innej, którą widział wcześniej. A to już spotęgowało ciekawość w małym włóczykiju. To był żywy wilk, więc raczej powinien mu odpowiedzieć.
- Dzień dobry... - rzucił cicho i z zapartym tchem zaczął czekać na odpowiedź. Dusza zatrzymała się gwałtownie, zupełnie jakby jej właściciel dopiero zdał sobie sprawę z jego obecności.
- Dzień dobry – odpowiedział mu spokojny, aksamitny niemalże głos. To już dało Mino bardzo wiele informacji. Basior, prawdopodobnie ciężko go wyprowadzić z równowagi, nie zareagował irytacją na jego nagłe pozdrowienie. Wilczek postanowił nie owijać w bawełnę, w końcu ta jedna rzecz sprawiła, że odezwał się wreszcie do kogoś innego niż brat.
- Twoja dusza jest bardzo ciekawa – wyznał szybko, czując jak skóra na policzkach zaczyna go palić. Gdyby nie ciemna sierść pewnie widać byłoby po nim jak bardzo się zawstydził. Dziękuję ci, wszechświecie, za ciemną sierść – pomyślał szybko.
- Dusza, powiadasz? - odparł zamyślony głos. - Skąd możesz to wiedzieć?
Mino nie wiedział od czego zacząć, choć sprawa wydawała się prosta. Taka jest moja moc, wystarczyło powiedzieć. Jednak nikomu dotychczas przyznał się, że ma taką umiejętność, przynajmniej w tej watasze. Nie wiedział, czy to dobry pomysł, by zdradzać swoją tajemnicę. Ale wykonał już pierwszy krok.
- Widzę ją. Jest inna niż wszystkie, które widziałem. Nawet te martwe. Jest taka … nie wiem jak to opisać... - wilczek pogubił się. Jego uszy oklapły lekko, było mu głupio, że zaczepia kogoś z powodu tak błahej sprawy. 
 
<Apollo Anubisie Ain? Nie wiem, które imię wybrać, za dużo szczęścia XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz