Siedziałam sobie z tatą przy wejściu do naszej domowej nory. Tata rozplanowywał, w jaki sposób rozkopać norę, byśmy wszyscy się w niej zmieścili. Trochę to było zabawne, jak bardzo starał się nas trzymać przy sobie. I nawet trochę smutne. Miałam wrażenie, że był samotny i z tego powodu nie chciał nikogo ze swojej rodziny puścić. Coś mi mówiło, że ma to związek z jego przeszłością. Chyba ktoś go zostawił "na chwilę" i już nigdy więcej się nie odezwał. Albo pokłócił się z którymś ze swoich wcześniejszych szczeniaków. Albo po prostu je stracił. A teraz mu bardzo zależało, żeby wszyscy byli bezpieczny i nikt nie odchodził. Doceniałam jego troskę, ale przecież nie mogłam być ciągle zależna od swojego tatusia. Musiałam mu powiedzieć.
– Tato, znalazłam sobie już jaskinię, w której chcę mieszkać. Jest bardzo ładna i dość szeroka. Może nie jest na tak dużą rodzinę, ale myślę, że zmieści się tam mała.
<4/7>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz