sobota, 4 grudnia 2021

Od Domino CD Kamaela ,,Kochanie, bądź moja!" cz.2

Czasami mam wrażenie że jestem tylko zjawą. Przemykam po świecie niezauważona, jestem tak nieważna, że czasami zdaje się, że jeśli ktoś spróbował by położyć na mnie swoją łapę, ta zapadłaby się w nicości. Czasami wilki gdy na mnie patrzą, wydają się gubić spojrzenie gdzieś poza, jakby moja przeźroczystość nie pozwalała na skupieniu na sobie wzroku. Od bardzo dawna traktowałam to za naturalną kolej rzeczy. Przyzwyczaiłam się nawet, stało się to moją nową strefą komfortu. Przestała wypatrywać fatamorgan, gdy tysięczna oaza okazała się tylko następną wydmą. Przemierzałam pustynię z pozytywną obojętnością, z przeświadczeniem, że tak już musi być.
Jakim szokiem było spostrzeżenie, że ktoś podchodzi do niej i nie omija jej obojętnie. Było to dziwne, ale akceptowalne, zjeżyło jej sierść na karku, ale nie spłoszyło. Później doszły słowa. Potraktowałaby je jako komunikat, który nie był pewnie kierowany do niej, ale gdy usłyszała własne imię, uszy podstawiły się na sztorc. Odpowiedziała niepewnie, licząc, że osobnik wkrótce sobie pójdzie. Ale mówił dalej.
Cudowna dama
Dama. Plaża, spacer, zima, prawie zima. Plaża spacer prawie zima. Morze, piasek, plaża. Spacer.
Zaszczycony
Dama
Dama
Dama
Zamarłam.
Czułam się niekomfortowo ucieleśniona. Zmaterializowana wbrew swojej woli. To spojrzenie już nie przenikało mnie obojętnie a zatrzymywało się centralnie na mnie, na ciele, na futrze, łapach, skrzydłach, uszach, twarzy. BOŻE DLACZEGO ON NA MNIE PATRZY. Miałam ochotę schować głowę w piasek byleby tylko ukryć wyraz pyszczka. Nie mogłam już zniknąć, stałam się realną postacią, od której wymagano w tym momencie odpowiedzi. 
Czas płynął nieubłaganie, czuła wodospad sekund na własnym karku. 
Co mam odpowiedzieć?
Podniosła pyszczek w przestrachu. Z kim rozmawiała?
Basior, kremowy basior. Niski dość, byłabym od niego ciut wyższa, gdybym się tak nie garbiła i nie kuliła. Kremowe łapy, grube futro, trochę skołtunione od wiatru, ale lśniące na piersi. Ma skrzydła, duże i silne i piękne lotki. Ściskał je przy bokach kurczowo, chyba się czymś przejmował. Trochę wyżej, broda mała, trochę kocia, czarny nos, zaciśnięte wargi, oczy. Oczy. Przypominały jej kolor nieba latem. 
Szybko spuściła wzrok. Za długo patrzyła. Przypomniała sobie, że zostało mi zadane pytanie. Czuła, że cisza pomiędzy nim, a odpowiedzią wydłuża się niemiłosiernie boleśnie. Czuje, że go zawodzi tym milczeniem. Zapomniała o co pytał. 
Plaża. Spacer, plaża, zima spacer prawie. Plaża spacer prawie zima. Morze, piasek, szum. Spacer. 
Zaszczycony.
To miło z jego strony. Tylko dlaczego pytał? Czy wraz z materializacją jej istnienia nabrała nowej wartości? Czy ten brudny, pusty kąt w oczach innego wilka może wydawać się nie taki, jaki jest? A może to spojrzenie czyni coś tym, czym jest. Gdy ten wilk do mnie mówi, czuję się mniej bezwartościowa. On mi swoją uwagą coś jakby wtłacza. Coś nadaje. Nazywa coś, co nie mogło zostać nazwane, bo nie istniało jeszcze.
Czy naprawdę byłby zaszczycony?
Podniosła wzrok jeszcze raz. Niebo latem. Poczuła, że jej cieplej, a ciało mniej się kuli.
- Jak ci na imię jeśli mogę zapytać?
- Kamael moja pani.
Moja pani
- Z chęcią, jeśli mnie zaprowadzisz, Kamaelu.- uśmiechnęła się ciepło.- Którędy najbliżej do plaży?
Kremowy basior zamrugał dwa razy po czym niezgrabnie wskazał skrzydłem kierunek spaceru.
Szła w milczeniu, nadal nie dowierzając obecności kogoś u jej boku. Zastanawiała się kiedy ten sen dobiegnie końca, a ona obudzi się sama na swoim posłaniu z iskierkami fantazji nad głową.  

(Kamael? Wiem, że mało się akcja posunęła, ale musiałam wszystko z perspektywy Domino opisać xd )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz