środa, 15 grudnia 2021

Od Mino CD Luki - ''Ciemność w południe''

Dusza należąca do brata znikła z pola widzenia. Mino zamknął oczy i zatonął w kompletnej ciemności, przez którą nie przebijał się najmniejszy promień światła. Osłabione chorobą ciało ciążyło mu coraz bardziej. Ta ziemska powłoka była jak kula u nogi niewolnika, ograniczająca wolność, której tak bardzo teraz pragnął. Rosnąca rozpacz Luki, która docierała do jego otumanionego gorączką umysłu wcale mu nie pomagała. Minęła pełna niepewności godzina, a brat nie wracał. Mino czuł, że jest cały i zdrowy, lecz nie potrafił stwierdzić czy jest daleko, czy zaraz wróci, a może już znalazł pomoc? Wilczek przewrócił się na drugi bok i rozchylił powieki. Przed nim stał szaro-biały cień, czyjaś dusza. Milczący strzęp przypominający obłok dymu lub wyjątkowo rzadką mgłę, siedział zwrócony w jego stronę, jakby na coś czekał.
- Potrzebujesz pomocy? - szepnął Mino, podnosząc powoli głowę. Zakaszlał ciężko i westchnął ze zrezygnowaniem. Choć chciał, nie mógł nic zrobić. Dusza zadrżała i zniknęła mu z oczu, wtapiając się w naprzeciwległą ścianę nory. Luka, pospiesz się.
Obudziło go energiczne potrząsanie. Mruknął niezadowolony, że ktoś wyrwał go z bardzo przyjemnego, pozbawionego bólu snu.
- Żyje! - dotarł do niego jak przez mgłę wesoły głos brata. Oczywiście, że żyję, nie udawaj, że nie wyczułeś tego od razu – pomyślał lekko poirytowany bohater całego zamieszania. Luka chwycił go za skórę na karku i, mimo jawnych protestów, wywlókł na zewnątrz.
- Puszczaj, co ty sobie myślisz w ogóle! - zapiszczał Mino, machając łapami, wzbijając w górę tuman śniegu. Dopiero, gdy uścisk na szyi zelżał, a szczeniak mógł się podnieść na własne nogi, zauważył dwie, spore dusze naprzeciwko nich. Ostatni raz widział takie w rodzinnej watasze. To były dorosłe, żywe wilki. Wilczek skulił się i schował za bratem. Umarli go nie przerażali, bo tak naprawdę niewiele mogli mu zrobić. Co innego żywi.
- Nie bój się, głuptasie. Oni przyszli nam pomóc. Zaprowadzą nas do swojej watahy – powiedział z dumą w głosie Luka. A czy tam jest bezpiecznie, braciszku? Jak zwykle myślisz nierozważnie. Wcale nie potrzebujemy pomocy... To była ostatnia rzecz, którą Mino zdążył pomyśleć. Wysiłek i nadmiar emocji to było zbyt wiele dla schorowanego, małego ciała, które ograniczało jasność umysłu.
Dużo dźwięków. Tyle bodźców nie atakowało go odkąd opuścił miejsce, w którym się urodził i dorastał dotychczas. Położył po sobie uszy. Nie chciał jeszcze wracać do rzeczywistości, tu było mu dobrze. W śnie pozbawionym marzeń, ciepłym i spokojnym.
- Wyliże się. Ale było blisko – to był ładny głos należący z pewnością do wadery. Taki głos miała mama jak opatrywała mu stłuczoną łapkę. Trochę zatroskany, ale przynoszący ukojenie. Mino otworzył oczy, pragnąc zobaczyć jak wygląda ta dusza. Może na pierwszy rzut oka nie widać dużych różnic, ale ten wilk musiał być bardzo dobry. Był jak latarnia wśród ciemności.
- O, obudziłeś się – ten sam ciepły głos zbliżył się i pogłaskał po głowie. Jak bardzo Mino brakowało takiego prostego wyrazu uczucia! Nawet nie zdawał sobie tego sprawy. Odkąd mama wyprawiła ich w świat i poniekąd odrzuciła, wyparł swoje potrzeby bliskości.
- Gdzie Luka? - zapytał cicho, szukając obecności brata. Stwierdził, że w pomieszczeniu musi być jeszcze co najmniej trójka innych wilków, ale nigdzie nie dostrzegał znajomej duszy.
- Twój brat jest na zewnątrz z Yirem i Pakim. To oni was tu przynieśli – wadera uśmiechnęła się i skierowała do wyjścia, zapewne by ich znaleźć i zaprosić do środka. Atmosfera była raczej przyjazna, ale Mino wyczuwał dziwne napięcie wiszące w powietrzu. Jakby każdego z obecnych tutaj przepełniał niepokój.
- Mino! Jak się czujesz? - do jaskini wpadł drugi ocalony wilczek. Chwilę szukał nosem swojego brata aż w końcu namierzył jego obecność na jednym z legowisk pod ścianą. Nie myśląc wiele rzucił się na niego, prawie miażdżąc mu żebra w żelaznym uścisku.
- Tak się martwiłem! Z tobą to zawsze są same problemy. Doprowadzisz mnie kiedyś do szału – trajkotał Luka, a umysł Mino zaczęły zasnuwać coraz to czarniejsze myśli. Czy aby na pewno byli tu bezpieczni? Jego brat wydawał się już zaaklimatyzować, ale on zwykle nie widział drugiego dna nawet w najbardziej oczywistych sytuacjach, gdzie tego drugiego dna można było się doszukiwać.

<Luka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz