czwartek, 9 grudnia 2021

Od Kanny CD Hermiony – „Nierozłączni”

Szłam pewna, że idę w dobrą stronę, przedzierając się przez kolejne krzaki. Naprawdę marzyłam żaby był ze mną Kenai… Praktycznie nigdy nie zostawił mnie na tak długo, zawsze wiedziałam, że przynajmniej jest w pobliży, w jaskini medycznej. Teraz jednak nawet bym nie wiedziałam gdzie go szukać. Wrócił już do jaskini medycznej? A może oprowadzał tych nowych? A co jeśli zaczął jej szukać, a ja odeszłam już tak daleko od miejsca, gdzie zbierałam zioła?

A z resztą czy to ważne? Zostawił mnie samą. To teraz niech się o mnie trochę pomartwi. W końcu on był jedynym, który mógł się o mnie martwić. Cała reszta jej rodziny miała mnie gdzieś. Kto by się przejmował małą chorą Kanną.

- Hej! – usłyszałam nagle ściszony głos, a jak podniosłam głowę do góry, zobaczyłam Loczka. A zaraz za nim Hermionę. W pierwszej chwili skuliłam się i chciałam wrócić do krzaka, z którego właśnie wyszłam. Później jednak westchnęła tylko ciężko i spojrzałam Loczkowi prosto w oczy.

- Hej, gaduło. I hej Ty! Milczku. – powiedziałam spoglądając na Hermionę. Oboje wymienili się spojrzeniami i zrobili dziwne miny. Loczek o dziwo mi nie przerwał i pozwolił mówić dalej. – Wiedzieliście może takiego dużego jasnoniebieskiego ptaka? Piękną ptaszycę, dokładniej…

- Eee… - zaczęła Hermiona niepewnie.

- Tak, idziesz w dobrą stronę. To prawda była bardzo piękna, wyglądała podobnie do tego co był w jaskini Agresta. Długie skrzydła i nogi, jasne upie…

- Dzięki. To pa. – wyminęłam ich szybko i pobiegłam we wskazanym kierunku. Miałam nadzieje, że dalej będę sama, ale Loczek nie dał za wygraną.

- Czemu jej szukasz? – spytał zrównując z nią krok, co nie było trudne. Przy jego długich łapach jego jeden krok, to były moje trzy. – To jakaś twoja znajoma? A gdzie jest Kanai? Możemy pójść z Tobą? Nikt nas nie oprowadził i szukamy sobie lokum do spania, możesz nam przy okazji pomóc? Jest tak ładny dzień, idealny na spacer, choć może już trochę chłodno. Myślisz, że znajdziemy fajna jaskinie? A może lepiej na polanie. Gdzie ty…

- Zamknij się, proszę. – wyjąkałam na wpół wściekle na wpół nieśmiało. Jakby dwie strony się we mnie biły.

- Loczek, może wróćmy do jaskini medycznej… znajdźmy Kenaia. – usłyszałam leciutki głos Hermiony. On jednak wydawał się nie słyszeć ani mnie, ani jej. Mówił dalej jak najęty, gdy ja truchtałam z przodu patrząc co chwila w górę, mając nadzieję że zobaczę tam Miodełkę.

- Słuchajcie. – stanęłam w końcu, nie mogąc już słuchać ciągnącego się monologu. – Idźcie do Kenaia i przekażcie mu, że może sam sobie szukać ziół. Ja jestem zajęta i wzięłam sobie wolne na wieczór. Pewnie znajdziecie go w jaskini medycznej.

- Na pewno, chcesz iść sama? – spytała mnie o dziwo Hermiona.

- Tak. – spojrzałam na nią dumnie, a jej otworzyły się oczy z wrażenia. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam dalej. Znajdę ją choćbym miała się zgubić w lesie!

<Loczek? Hermi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz