Na Laponię trafiłaś całkowicie przypadkiem, moja droga. Jakoś nie przyszło ci do głowy, że możesz znaleźć się sam na sam z kimś, kogo nerwy spowodują małe kręgi ognia, przez które sama nie możesz przejść. Twój własny ogień może i jest niegroźny, ale płomienie tej wadery parzyły i paliły się w miejscu, w których wcale nie powinno ich być. Trochę jak twoje włosy, tylko ty wiedziałaś, w jaki sposób mniej więcej je opanować. Ta dorosła wadera chyba sobie z tym nie radziła. Wyglądała na bardzo poddenerwowaną, dreptała w kółko, mając już pod swoimi łapami wąską ścieżkę na idealnie cztery łapy. Kimkolwiek była ta wadera, też była ruda w sposób, który postronnemu obserwatorowi przypominał w sporej mierze ogień - czyli wasz żywioł. Ty również masz taką barwę, choć nie mienisz się tak pięknie w słońcu. Jesteś bardziej matowa, może dlatego, że nie żywisz się najlepiej, a może to po prostu taka twoja cecha. Ta wilczyca jest ładniejsza od ciebie. Wysoka, umięśniona, o sylwetce, która pewnie zwróciła uwagę niejednego basiora. Czujesz się trochę głupio, taka mała, czerwona kulka, nieco za gruba i nieco za czerwona. Kimkolwiek była ta dama, miała wręcz cudowne oczy. Takie zielone. A ty masz tak śmiesznie żółte, że też w sumie przypominają zieleń. Chowasz się między gałęziami, mając gdzieś z tyłu głowy, że to może być twoja matka. No ale przecież to niemożliwe, pamiętasz swoją matkę. Pamiętasz swoją starą watahę. A i tak czujesz się w jakiś sposób bardzo blisko z tą waderą. Może warto do niej zagadać?
Wychodzisz spomiędzy gałęzi na spotkanie z tym nerwowym stworzeniem tak dziwnie podobnym do ciebie. Wadera podrywa łeb do góry, spoglądając na ciebie tymi przenikliwymi oczami, takimi ładnymi i jaskrawymi, o czystym kolorze. A nie tak jak twoim, brudnym i niepewnym. Jest zdziwiona twoją obecnością, ale nie jest chyba zła. Zbliżasz się do niej, przeskakując niskie płomienie ze sprawnością liska, czego można się spodziewać, gdy twoim tatą jest wychowanek lisów. Pani podnosi pysk do góry, wskazując na swoją wyższość nad tobą, z czym chętnie byś się pokłóciła, ale nie chcesz stracić jedynej osoby, z którą możesz porozmawiać o swoich mocach.
– Dzień dobry – witasz się kulturalnie. Podobno to pomaga znaleźć sojuszników.
– Dzień dobry. Czego tu szukasz, płomyczku?
– Pani ma takie ładne płomienie. Też jestem ognista, ale mój ogień jest brzydki i nie sięga daleko.
Zdejmujesz gumkę do włosów, by udowodnić swoje stwierdzenie niepodważalnym argumentem.
– E tam. Wcale nie jest brzydki. Jest równie głęboki co ty. I przynajmniej umiesz nad swoim panować.
– A pani nie?
– Niestety nie.
Podskakujesz bliżej, tuż pod nogi wysokiej wadery, nie przejmując się już więcej presją.
– I tak ma pani ładny płomień. Jestem Mi!
– Niech ci będzie – Na twarzy wadery widzisz ciepły uśmiech. – Jestem Laponia. Możesz się tak do mnie zwracać, bez żadnej "pani."
<5/7 6/7 7/7>
Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz