Tu już zaczęły się treningi z pomocą, a dokładnie z pomocą tatka, który z wielką chęcią zgodził się mnie trenować. Ustawił mi tor przeszkód, który podobno idealnie nadawał się do ćwiczenia zwinności i dokładnie wyjaśnił, krok po kroku, jak powinnam go przejść. Byłam trochę zła, nie powiem. Miałam nadzieję, że będę mogła sama się popisać swoją inwencją twórczą, ale tatko stwierdził, że na początku mam ćwiczyć swoje mięśnie, a nie szybkość myślenia, no to dalej się nie kłóciłam. Co nie oznacza, że nie byłam zła. Wciąż jednak zrobiłam to, co mi kazał, dokładnie krok po kroku tak, jak mi kazał i dostałam za to pochwałę! Powiedział mi, że sobie świetnie radzę i że mam spore szanse osiągnąć wysokie wyniki w zwinności. Mega się ucieszyłam. W końcu nie często słyszy się tego typu pochwałę od najzwinniejszego wilka w watasze. Poczułam przypływ energii i od razu byłam gotowa na bardziej skomplikowane ćwiczenia.
<2/7>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz