środa, 2 września 2020

Od Ry’a – 2 trening szybkości

Tej nocy wypadała pełnia, co więcej, niebo było prawie bezchmurne. Księżyc błyszczał nieznanym młodemu basiorowi blaskiem, którego moc porównać można było tylko do słońca. Wspierany przez rozrzucone na niebie gwiazdy różnej wielkości, dawał prawdziwie cudowny obraz.
Ry nie mógł uwierzyć w całe to piękno, tym bardziej pomimo późnej godziny nie potrafił usnąć, rozbudzony niezwykle jasnym światłem. Około północy wymknął się więc z polanki, by pobiec przez noc. Pierwszą godną uwagi rzeczą, na jaką natrafił pośród lasu, była rzeka. W gładkim nurcie zanurzył się cały kryształ nieba, nadając nocy dwa cudowne oblicza: jedno odbite, a drugie prawdziwe.
Młody basior usiadł przy brzegu, śmiejąc się cicho do siebie. Skinieniem głowy przywitał białą postać, do której zwykł mówić nocami. Tego dnia zdawało mu się, że czuł prawie jej cielesną obecność przy swoim boku. Czy noc kiedykolwiek była piękniejsza? Czy kiedyś istniały lepsze warunki na taką rozmowę?
Cześć, przywitał się w myślach, patrząc na odbity na wodzie księżyc, którego okrągły kształt zagłuszały wibrujące fale. Z jakiegoś powodu czuł, że powinien się spieszyć. Jeśli możesz mnie usłyszeć, wiedz, że wszystko u mnie dobrze. Zaśmiał się cicho. Siostry odkryły, gdzie znikam na treningi, ale nie przeszkadza mi to. Ćwiczymy teraz razem. Uwielbiamy się ścigać. Ja także, chociaż zawsze dobiegam do mety jako ostatni. Trudno. Zgaduję, że odrobina dodatkowej motywacji nigdy nie zaszkodzi.
Zastrzygł uszami, rozglądając się nerwowo po sennej okolicy. Upewniwszy się, że jest sam, pożegnał się cicho, po czym pobiegł do domu. Okrężną drogą. Wrona jeszcze zobaczy, kto tutaj jest najlepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz