czwartek, 24 września 2020

Od Nuit Calme CD. Paketenshiki

 Wspomnienia zdawały się być rozmyte, gdy przebudziłam się w miejscu, którego nie znałam. Jedynie małe urywki widniały przed moimi oczami. Pamiętałam swój upadek i jego, wilka, który mi pomógł. Po dłuższej chwili przypomniało mi się jego krótkie imię, Paki. Leżałam jeszcze i rozmyślałam. Starałam się sobie przypomnieć gdzie dokładnie jestem. 


„Jesteś w bezpiecznym miejscu” 


Podniosłam swoją głowę i rozejrzałam się. Leżałam w dosyć przytulnej norze. Nie pamiętam, abym tu przyszła. Paki mnie tu przyniósł? Zdając sobie sprawę z tego, zapragnęłam jak najszybciej się z nim spotkać, aby mu podziękować. Spróbowałam wstać, lecz moje łapy zadrżały. Zrezygnowałam z kolejnej próby. Zasmucona spoglądałam na siebie. Do jakiego stanu doprowadziła mnie moja głupota. Nagle do moich uszu, dotarł dźwięk zbliżających się kroków. Ktoś się zbliżał. Zaniepokojiłam się tym. Jednak cały niepokój znikł, gdy rozpoznałam znajomy pyszczek. Paki przyjrzał mi się uważnie. 

- Już nie śpisz. - zauważył zbliżając się. 

- Ja... Naprawdę ci dziękuję za pomoc. Choć nie za wiele pamiętam z tamtej chwili to i tak wiem, że mi bardzo pomogłeś. I naprawdę cię przepraszam za kłopot. - odparłam patrząc na swoje łapy. 

- To naprawdę nic wielkiego. - odparł. Uśmiechnęłam się delikatnie i ponowiłam próbę wstania. Moje łapy znów zadrżały. Przymknęłam nieco swoje oczy i przysiadłam. 

- Zaraz powinnam dojść do siebie. - odparłam. Czułam się niebywale słabo, ale chciałam nie sprawiać kłopotów wilkowi. Gdy ponownie na niego spojrzałem wyglądem wydał mi się podobny do lisa. Nie codzienny widok, lecz każdy może mieć w sobie coś wyjątkowego. 

- Może jesteś głodna? - spytał, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy. 

- Tylko trochę, lecz powinnam dać radę. - odparłam. Paki nie wydał się co do tego przekonany. 

- Jesteś pewna? Moim zdaniem jesteś jeszcze zbyt słaba. Powinnaś wypocząć, odzyskać siły. 

- To naprawdę nic takiego. - odparłam i wstałam. Zachwiałam się na łapach, jak szczeniak, który dopiero uczy się chodzić. 

- Proszę... - odparł samiec, a ja westchnęłam. 

- Jestem słaba, ale naprawdę nie chcę ci sprawiać kłopotów. To miłe z twojej strony, że pomogłeś mi w trudnej sytuacji, choć wcale mnie nie znasz. Doceniam to, ale powinnam już iść. 

- Dokąd zmierzasz? 

- Sama nie jestem w stanie tego dokładniej określić. Zmierzam ku wolności. Chcę poczuć, że żyje. Odnaleźć swoje idealne miejsce na ziemi. 

- Wolisz ciche miejsce? Może wataha byłaby odpowiednią? 

- Niedawno od jednej odeszłam. Nie jestem pewna, czy odnalazłbym się w kolejnej. - wyznałam.

- Rozumiem... - odparł Paki. Zwróciłam się w jego kierunku, łapy ciągle drżały, lecz dzielnie znosiły mój ciężar. 

- Naprawdę ci dziękuję. - oznajmiłam. Gdy wykonałam krok poczułam jak coś we mnie karze mi się zatrzymać. Zdziwiłam się. Nagle łapy zgięły się, a ja ponownie upadłam. Paki podszedł do mnie zaniepokojony. 

- Wszystko w porządku? - spytał. 

~~ Zostań ~~ Echo odbiło się po mojej głowie. 

- Tak, to nic. 

- Jesteś pewna ? - spytał. 

- Chyba jednak powinnam zostać. - wyszeptałam niepewnie. Dziwne zimno opatuliło moje ciało. Zadrżałam nie wiedząc o co chodzi. 


<Paki?>





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz