środa, 2 września 2020

Od Ry’a – 1 trening szybkości

Dni mijały. Z każdym kolejnym porankiem zdawało mu się, że niebo coraz to bardziej szarzało, a wieczór nadchodził szybciej, za każdym razem zimniejszy i bardziej ponury. Wypełnione słońcem dni wczesnego dzieciństwa zostały w tyle. Były już tak odległe, że zdawały mu się niczym więcej jak tylko snem, a przynajmniej wspomnieniem, którego miejsce było w przeszłości.
Przyjmował wszystkie te zmiany ze spokojem. Z początku tylko zewnętrznym; starał się udawać, że ich nie dostrzega. Uczył się polować, trenował, bawił się z siostrami i czasem nawet pomagał ojcu, podczas gdy w jego sercu szalała burza, a w nocy, ogarnięty wspomnieniami, trząsł się z bólu i płakał bezgłośnie, niezdolny zasnąć.
Szedł jednak naprzód i odkrył, że z każdym kolejnym krokiem żal powoli opuszczał jego umysł.
Była tylko jedna rzecz, z której nie potrafił zrezygnować. Jedno wspomnienie, którego żałośnie się chwytał, choć było już tak stare i zatarte. Nie wiedział dlaczego, ale przyjmowało kształt osoby. Wilka, którego twarzy nie znał, postaci pozbawionej imienia i zapachu. Pozostała tylko świadomość istnienia, której za wszelką cenę nie chciał odrzucić, bo co wtedy stałoby się z tamtą osobą?
Tak więc starał się powracać myślami do tego wspomnienia. Zwracał się do niego szczególnie w trudnych chwilach, gdy miał ochotę zapomnieć o całym świecie, przez co szybko zaczął traktować mglistą postać jako swojego przyjaciela. I choć nigdy by tego nie przyznał, rozmawiał z nią bezgłośnie, czasem tylko najniższym szeptem. W nocy tuż przed snem odmawiał swą cichą modlitwę. Żalił się, chwalił i dzielił radość, a kiedy nie miał nic ważnego do powiedzenia, po prostu opowiadał o swoim dniu.
Również dzisiaj pozostawił krótką wiadomość:
Przyjacielu,
U mnie wszystko w porządku. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś, też nie czujesz smutku.
Niedawno zaczęliśmy uczyć się polowania. Pomaga nam w tym pewien rudy basior. Nie martw się, jest bardzo miły. Dobrze mi idzie i zawsze staram się ćwiczyć w wolnym czasie. Czasem, gdy nikt nie patrzy, wymykam się do lasu, by samemu poszukać zwierzyny. Póki co ścigam głównie ptaki i jaszczurki, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zmierzyć z jeleniem albo reniferem.
Nie martw się, obiecuję, że zawsze będę dawał z siebie wszystko.
Westchnął jeszcze cicho, poddając się na chwilę głębokiej refleksji. Szybko jednak zmęczenie wzięło nad nim górę; przewrócił się na drugi bok, krzywiąc się nieznacznie pod wpływem bólu, jaki rozbudził się w zmęczonych wysiłkiem mięśniach. Rozmyślając jeszcze przez chwilę nad szlakami, jakie jutro obierze, szybko oddał się spokojnym tego dnia snom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz