poniedziałek, 21 września 2020

Od Alkestis

 Jej pierwszym wspomnieniem w życiu był zapach krwi.
Ta fala zalała jej nozdrza, jeszcze zanim się dowie, czym jest ta czerwona ciecz. Leżała w tym, niczym porzucona w kąt zabawka. Ciałko miała małe i słabe ale umysł pracował na obrotach już podrośniętego szczenięcia. Pamięta głównie tylko zapach, chyba nie otwierała jeszcze oczu. I chłód. Zaczynało robić się zimno. Nie wiedziała gdzie jest, ani co tam robiła. Po prostu leżała w krwistej posoce, w zasadzie bez możliwości poruszenia się. Gdzieś może obok psychicznie wyczuwała obecność czegoś miękkiego ale głównie była otoczona ciszą otwartej przestrzeni.
Było coraz zimniej. Czuła jak nasiąkała cieczą, która nieco rozgrzewała ją od ziemi ale grzbiet miała coraz chłodniejszy. Odczuwała coraz większe zmęczenie, ciągnęło ją na sen...
Miała już zasnąć, kiedy zaczęła słyszeć strzępy rozmów, jakby z oddali. Coraz bliżej ale zniekształcone. Dlaczego wydawały się takie zszokowane i przerażone? Co się działo wokół niej? Jedyne co wiedziała na pewno, to jej imię.
Alkestis.
Ktoś zawołał o wsparcie chyba. Zaraz potem musiał nachylić się ku niej i lekko szturchnąć, na co lekko uniosła powieki ale czułą się zagrożona. Wtedy na pewno jakoś ścisnęła się w kupkę do gleby, położyła na sobie uszy. Pamiętała to uczucie strachu.
-...ette i... eam... ą- słyszała tylko strzępy rozmów.
-...o to?
-...iem...
Następne wspomnienie było gdzieś w nieco zamkniętej przestrzeni. Słyszała nieco wyraźniej dyskusję dwóch mocnych głosów i jeszcze jednego ale delikatnego, który wydawał się poruszać, jakby doglądał jej bo miała wrażenie, że zbliża się do niej. Ponownie zwinęła się w kłębek.
-W jakim jest stanie?- Pierwsze wyraźnie usłyszane słowa przez nią.
-Wyziębione szczenię, niedawno się urodziła- to był ten delikatny głos.- Zajmę się nią.
-W porządku Ashera- ten mocny głos westchnął.
-Ale naprawdę? Obie nie żyją a znaleźliście ją między nimi?
-Można tak to ująć.
Następne wspomnienie sięga dłuższy czas później. Wilczyca Ashera podsunęła jej pokarm, jednak ona cały czas zwijała się w kłębek, jedynie para dużych fioletowych oczu pełnych strachu wyglądały na nią. Dorosła ciepło ale z lekkim smutkiem spoglądała na młodą. Wydawało się, że bała się każdego i wszystkiego. Dlaczego? Nie piszczała, nie płakała, jedynie tak zwinięta obserwowała wszelkie ruchy wokół niej i ku niej, oczy wiecznie były przestraszone i szeroko otwarte.
Być może to trauma w związku jej pojawieniem się na świecie? Skąd się wzięła właściwie? Nikt nie był w stanie na to odpowiedzieć.
Właśnie nieco się wychyliła lekko obwąchując dostarczony posiłek, gdy obca sylwetka pojawiła się na horyzoncie. Zesztywniała w pierwszej chwili i widząc zbliżającą się postać, ponownie się zwinęła w znaną formę, wręcz przytulając się do podłoża. Przybysz był rudy, to można było stwierdzić od razu. Wysunął nieco głowę w jej stronę, wyraźnie zaciekawiony, gdy ta skuliła uszy i patrzyła nań wystraszona.

<Paki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz