środa, 30 września 2020

Od Magnusa – 6 trening szybkości

- Spóźniłeś się. – powiedziała Tiska gdy pojawiłem się w umówionym miejscu. Nie odpowiedziałem jej tylko wręczyłem łososia i rozpaliłem ogień, aby mogła go sobie upiec. Wadera uśmiechnęła się na widok ryby i spojrzała na mnie polubownie gdy zauważyła solne smugi na moim futrze.

- Trochę dzisiaj zimno, prawda? – powiedziała zaczepnie.

- Zimno, gorąco, umiarkowanie… nie ma to dla mnie za dużego znaczenia. – odparłem wgryzając się w upieczone śniadanie. Po obfitym posiłku i standardowym odpoczynku, ruszyliśmy z kolejnym treningiem. Tym razem Tiska przygotowała dla mnie rozległy slalom. Poukładała w różnych odstępach od siebie gałęzie, kamienie lub drewniane bale. Przeszkodą nie raz były też rosnące wokół krzaki i niewielkie stepowe kwiaty. Musiałem jak najszybciej dobiec do końca slalomu. Zmiany kierunków sprawiały, że zaczynało mi się kręcić w głowie, jednak po parunastu próbach opanowałem zadanie do perfekcji.

- Jest lepiej niż wczoraj, to na pewno. – powiedziała Tiska, z nieukrywaną dumą. Nie chciała się przyznać, że poczyniłem nie małe postępy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz