wtorek, 29 września 2020

Od Magnusa – 7 trening siły

- Rozpal ogień, a ja coś upoluje. – powiedziała Tiska z zamiarem zniknięcia w głębi lasu.

- Poczekaj! – zawołałem za nią nim jeszcze zniknęła mi z oczu. – Może po prosto razem zapolujemy. Powinniśmy się uczyć wspólnego pracy. – wadera spojrzała na mnie, jakby nie do końca wierzyła, że te słowa padły z moich ust.

- Skoro tak chcesz. – powiedziała tylko i ruszyła przed siebie. Wadera szybko odnalazła naszą ofiarę. Był to samotny, gruby dzik, wędrujący sobie między drzewami. Chwilę patrzyłem na zdobycz, próbując odgadnąć tor jego ucieczki, po czym po cichy ruszyłem wokół niego, by zagrodzić mu w odpowiednim momencie drogę. Tiska patrzyła na moje ruchy i wiedziała, w którą stronę ma kierować zwierzynę. Kiedy ruszyła z miejsca, patrzyłem na nią jak w transie. Jej długie łapy robiły długie i szybkie wyskoki w przód. Trudno było to nazwać biegiem, jej łapy ledwo co dotykały ziemi. Wyglądała jak gepard, który właśnie dopada swoją ofiarę. Nie było tu w końcu zbyt dużej pomyłki. Dzik skierował się w moją stronę, a ja jak na zawołanie wyskoczyłem mu naprzeciw. Przestraszona zwierzyna zawróciła wpadając prosto w długie kły Tiski.

- Zaspałeś? – spytała, gdy szybko ubiła nasze śniadanie. – jeszcze kilka sekund i dzik przeleciałby ci koło nosa.

- No właśnie, kilka sekund. Wystarczająco dużo czasu, żeby zdążyć wyskoczyć. – odpowiedziałem z przekąsem.

- Dobra, jedzmy. Padam z głodu. – sapnęła wadera i rozpoczęła posiłek. Z ogromną chęcią dołączyłem do niej.


Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz