wtorek, 29 września 2020

Od Magnusa – 6 trening siły

Jęczenie i wzdychanie Tiski ciągnącej się za mną, bardzo mocno mnie deprymowało. Automatycznie zwalniałem kroku i zerkałem co chwile, czy wadera na pewno jeszcze bieganie, a nie zakopała się gdzieś po drodze w piasku.

- Gdzie Twoja dusza sprinterki? – spytałem zrównując się z wilczycą. Tiska spojrzała na mnie spode łba i odetchnęła głęboko. Chwilę później popruła przed siebie ze zdwojoną siłą, zostawiając nie z tyłu. Uśmiechnąłem się do siebie i przyspieszyłem nieznacznie, biegnąc w swoi tempie. Po jakiś trzydziestu minutach Tiska zrównała się ze mną. Oczywistym było, że mnie zdublowała, a uśmiech na jej twarzy jeszcze mnie w tym utwierdzał. Pomimo zmęczenia i wysiłku, wyglądała zdecydowanie lepiej niż przed chwilą. Biegliśmy jeszcze przez kwadrans, tym razem wadera dostosowała swoje tempo do mojego, żeby później zboczyć z plaży i udać się nad do górskiego wodospadu. O kilku minutach piliśmy zachłannie, by ugasić palące w gardle pragnienie. Słońce słabo dochodziło do tej części lasu, ale czułem, że zbliża się już pora śniadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz