poniedziałek, 25 października 2021

Od Yira - trening siły 6

Kroki usłyszał zdecydowanie zbyt późno, kiedy już nie miał gdzie się schować. Kosodrzewina była zbyt gęsta na tym odcinku drogi, nie można było wpełznąć gdzieś między jej gałęzie, nie mówiąc o tym, że dziura w boku i tak uniemożliwiła by zakamuflowanie się. Każde zwierzę z pewnością wyczuło by świeżą, wciąż sączącą się krew. Widziało by
czerwony ślad na ścieżce i podążyło by jego śladem, docierając do atramentowego basiora. To był koniec. Mógł tylko odwrócić się i przygotować na konfrontację.

W tym czasie w jego głowie rozbrzmiewała niezwykle agresywna i zajmująca konwersacja. Kłócił się sam ze sobą. A może z duchami? Do diaska, kłócił się i żadna ze stron nie planowała odpuścić.

Jesteś słaby. Bezużyteczny. 

– A ty? Umiesz coś więcej niż narzekać? 

Zginiesz tu i teraz. Jak nie zaatakowany, to z wykrwawienia. Głupiś, że nie poszedł po pomoc. 

– Wszystko jedno. I tak już umierałem. Mogę pobić rekord. 

– Yir? – zmęczony głos zawołał zza zakrętu. Niezwykle znajomy głos. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz