— Podobno znikają podróżne wilki w okolicy. Raczej nikt nie zwracał uwagi, dopóki czyjaś żona nie przybiegła z płaczem do Agresta, błagając, żeby coś zrobił. Teraz ja mam odwalić brudną robotę i zorientować się, o co chodzi. — Szary basior wziął głęboki oddech. Jego ogólna postawa sugerowała irytację tą sytuacją, co było raczej naturalną reakcją, gdy każą ci sprawdzać zaginięcia wilków, o których nikt nic nie wie. — Dużo szwendasz się po okolicy, może widziałeś, słyszałeś? Widziałeś się z tymi wilkami? — Błagam, ułatw mi pracę.
Podróżnik zamyślił się nad zadanymi pytaniami. Chyba wiedział co nie co. Słyszał o tych zaginięciach, zarówno od kolegów po fachu jak i przypadkowych przechodniów, którzy szukali nowego domu i akurat przechodzili przez Watahę Srebrnego Chabra. Szczeniaki z łzami w oczach opowiadały o zaginionych rodzicach, którzy poszli na polowanie i nie wrócili. Żony i mężowie lamentowali o swoich drugich połówkach, marząc tylko, by ujrzeć je ostatni raz. Oj, ile on sam się tego nasłuchał. Ale przynajmniej faktycznie przyda się Szkłu i to zdzielenie gitarą nie będzie bez prezentu przeprosinowego. Wreszcie z pyska wydobyły się oczekiwane przez śledczego słowa.
— Ta, widziałem i słyszałem. Pomogę ci, eh. Podobno większość tych zniknięć ma miejsce w konkretnej dolinie między pagórkami, tam możemy zacząć szukać.
— No proszę, jakiś ty doinformowany — skomentował Szkło.
— Bardziej od tego, kto powinien mieć te informacje — skwitował Way i na tym wymiana zdań się skończyła.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz