A kto w tej norce mieszkał zapytacie? Lis? Zając? Żadna z
tych odpowiedzi nie jest poprawna. Był to wilk. Ale wilk tak mały, że zdawał
się być nieco przerosłym szczeniakiem. Jednak jego niewielkie rozmiary nie przeszkadzały
mu w prowadzeniu życia jak z bajki. W końcu miał swoją pracę, rolę w
społeczeństwie i to nie bele jaką. Jako pomocnik lekarza, medyka i prawna łapa
pomaga dzielnie w leczeniu chorych, czynił dyżury i niewiele spał. Jednak i on
miał swoje wzloty i upadki. Jednak nie o tym nasza historia. BO opowiemy sobie
o jego jednym dniu. Jesiennym dniu wolnym jaki otrzymał od Flory, która
stanowiła jego szefową w pewnym sensie. Cofnijmy się więc do tamtego pamiętnego
poranka. Delta, gdyż takie imię nosił nasz mały bohater, wstał wcześnie, przyzwyczajony
do takich pobudek. Słońce powoli wyglądało zza horyzontu zapowiadając
bezchmurny dzień i ciepłą pogodę. Wiaterek delikatnie muskał jego sierść kiedy
wyszedł na zewnątrz i powiedział jakby sam do siebie:
-Czas się wziąć za siebie!- i z tymi słowami na pysku zaczęła się mała
przygoda, której się nie spodziewał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz